Listopad jest wyjątkowo kiepskim miesiącem dla wędkarzy. Na jesiennego szczupaka robi się za późno, na okonia spod lodu jeszcze za wcześnie. Ryby roślinożerne w tym okresie generalnie biorą bardzo słabo. Miętusa natomiast późną jesienią łowi się doskonale.
Miętus znany jest z tego, że lubi brzydką pogodę. Najlepiej, żeby było zimno, dżdżyście i wietrznie. A to właśnie w listopadzie taką aurę mamy najczęściej. Jednocześnie o tej porze roku zwykle nie pada jeszcze śnieg i nie ma siarczystych mrozów, dzięki czemu wędkowanie nie staje się sportem ekstremalnym. Należy też pamiętać, że okres ochronny miętusa zaczyna się pierwszego grudnia i trwa do końca lutego, co sprawia, że listopad jest jedynym miesiącem, w którym mamy szansę złowić tę rybę.
Miętus jest jedynym słodkowodnym przedstawicielem rodziny dorszowatych. Żyje w wodach klimatu umiarkowanego. Zamieszkuje przede wszystkim czyste, zimne i wartkie rzeki, a także głębokie jeziora oraz zbiorniki zaporowe. Zdarza mu się wpływać w przybrzeżne wody słone. Bytuje głównie przy dnie i w miejscach zacienionych. Gdy temperatura wody dochodzi do 20 stopni Celsjusza miętus staje się ospały i w konsekwencji ginie. Jego wymiar ochronny to 25 cm.
Ze względu na ciekawy kształt i ubarwienie miętusem interesują się również akwaryści. Można go spotkać za równo w akwariach publicznych, jak i u prywatnych hodowców. Dzięki temu dokładnie znamy sposób odżywiania się tej ryby, co jest kluczowe dla wybrania odpowiedniej metody wędkowania. Młode miętusy, żywią się skorupiakami, robakami i larwami owadów, gdy urosną przestawiają się na ryby, raki i żaby. Często zamiast polować, czekają w ukryciu i atakują przepływające ofiary, a żerują przede wszystkim w nocy.
Aby złowić miętusa, przede wszystkim należy dobrze wybrać łowisko. Należy wziąć pod uwagę jego wszystkie wymagania, co do zbiornika. Konieczne jest także zrobienie wywiadu, gdzie możemy go spotkać. Może to stanowić trudność, gdyż wędkarze nie chętnie dzielą się swoimi „miejscówkami”, szczególnie jeśli chodzi o taką rzadkość, jaką jest miętus. Po drugie należy wybrać odpowiednią metodę wędkowania. Jedną z możliwości jest spinning różnego rodzaju błystkami. Należy wtedy prowadzić przynętę przy dnie w pobliżu prawdopodobnych kryjówek miętusa. Jest to sposób ryzykowny, gdyż łatwo możemy zahaczyć o podwodne przeszkody i zerwać żyłkę, ale taki jest właśnie urok spinningowania. W ten sposób może nam się trafić również okoń lub szczupak, dlatego nie można zapomnieć o stalowym przyponie. Druga możliwość to podać przynętę na dno zbiornika. Może to być żywa, mała ryba, świeży filet, pęk rosówek, albo duży ślimak. W tej sytuacji możemy również złowić sumika karłowatego. Metodą gruntową łowimy miętusa na dwa sposoby. Jeden z nich to użycie klasycznego ciężkiego zestawu gruntowego. Z tymże w tym przypadku napotykamy na problem z sygnalizacją brań. Miętus ma tendencję do pozostawania w miejscu po chwyceniu haczyka, więc nawet nie zauważymy, kiedy nasza przynęta będzie zjadana. Sposobem na tą trudność, jest częste przerzucanie zestawu za każdym razem na wszelki wypadek zacinając. Z gruntu możemy także łowić przy pomocy spławika. W ten sposób będziemy teoretycznie widzieli każde najdelikatniejsze nawet branie, chyba, że natrafimy na dużą falę, która zamaskuje ruchy spławika. Napotykamy tu także problem z niepożądanym przemieszczaniem się spławika oraz odpowiednim ustawieniem zestawu, aby przynęta zawsze leżała na dnie, szczególnie, że w wartkich rzekach, które są podstawowym łowiskiem miętusa głębokość jest zmienna.
Na miętusa wybieramy się więc po zmroku, na upatrzone łowisko i z dobrze przygotowanym sprzętem. Mimo, że trudno go złowić, warto próbować, bo taka zdobycz wzbudzi uznanie każdego wędkarza. Poza tym jego mięso jest smaczne, delikatne i prawie pozbawione ości.
Leszek Sawoń