Beskidzki Kolberg z Parczewa

– Żadna książka, nawet z najpiękniejszym opisem nie zastąpi żywego dźwięku – twierdzi 68-letni Jacenty Ignatowicz z Żywca. Cztery lata temu zrobił furorę w programie TVN „Mam talent”. Teraz odwiedza szkoły i zachęca dzieci do nauki na instrumentach ludowych. Choć występuje w stroju beskidzkiego górala. Urodził się i wychował w Parczewie w woj. lubelskim. W 1970 roku ukończył wydział łąkarstwa lubelskiej Akademii Rolniczej i jako agronom uczył młodzież w szkołach rolniczych, najpierw w Ostrowie Lubelskim, potem w Jabłoniu. Na Żywiecczyznę trafił przypadkowo. Wysłano go na kurs kierowników wycieczek szkolnych, odbywający się w Żywcu-Moszczanicy. Tak bardzo mu się tam spodobało, że zdecydował się w 1979 roku osiąść tam na stałe.

Z wykształcenia agronom, z zamiłowania muzyk-folklorysta. Tak przedstawia się Jacenty Ignatowicz, odwiedzając różne szkoły z prezentacją instrumentów i melodii góralskich. Pokazywał się już w różnych stronach kraju. Wszędzie przyjmowano go entuzjastycznie. W 1995 roku udało mu się otworzyć w zabytkowym dworku Kępińskich w Żywcu muzyczną izbę regionalną, gdzie zebrał największy w kraju prywatny zbiór instrumentów góralskich. Są wśród nich: trombity, dudy, piszczałki, heligonki, fujarki, bulkoty, wabiki, zbyrcoki, okaryny, gęśle i rogi pasterskie. Właściciel nie tylko zna wybornie ich dźwięki, ale też umie grać na nich z wyjątkowa wirtuozerią. Podobnie jak na liściach, które przytrzymuje ustami.

– Uczyłem się tej sztuki na Podlasiu, od ludowych mistrzów w Bednarzówce i Przewłoce. Najtrudniej było mi wydobyć z listka proste dźwięki. Kiedy już nauczyłem się, opracowałem własną technikę, dzięki której trzymając listek ustami potrafię grać popularne szlagiery, standardy jazzowe i najpiękniejsze utwory muzyki klasycznej, z chopinowskim polonezem As-dur włącznie – opowiada mistrz Jacenty.

Przygodę z muzyką rozpoczął w Parczewie. Sam nauczył się gry na skrzypcach i flecie. Po studiach zakupił klarnet i grał na nim w kapelach weselnych m.in. w Wisznicach, Parczewie, Jabłoniu i Milanowie. Potem zdecydował się na zakup saksofonu, który również opanował do perfekcji. Postanowił nawet przystąpić do egzaminu weryfikacyjnego muzyka rozrywkowego. Komisji egzaminacyjnej przewodził szef Filharmonii Lubelskiej Adam Natanek, który gratulował Ignatowiczowi wspaniałego poziomu.

Po przeprowadzce do Żywca związał się z zespołem ludowym Pilsko. Potem występował z grupami Ziemia Żywiecka i Gronie. Odwiedził z nimi kilkanaście krajów Europy. Grał też w Turcji i Indiach.

W Żywcu uczył młodzież w Zespole Szkół Rolniczych, ale zamiłowanie do muzyki wzięło górę. Na emeryturze przyjął propozycję rektora filii Uniwersytetu Śląskiego z Cieszyna, aby pracować ze studentami. Przez kilka lat udzielał się w katedrze folklorystyki stosowanej i ogólnej i była to fantastyczna przygoda. Łączył ją z częstymi podróżami po kraju. Miał nawet okazję grać w Gdańsku dla prezydenta Lecha Wałęsy.

O zdolnościach Ignatowicza bardzo dobrą opinię mieli współpracownicy z Uniwersytetu Śląskiego. Kiedy ukazał się podręcznik gry na instrumentach ludowych, jego okładkę zdobiło zdjęcie Jacentego. Nie potrafi oprzeć się próbie gry na każdym spotykanym instrumencie. To wyjątkowa sztuka, której sprostać może niewiele osób.

Tekst: Istvan Grabowski

Fot. Archiwum


Zamów prenumeratę: gospodarz-samorzadowy.pl/prenumerata
Cały tekst dostępny w wersji papierowej miesięcznika „Gospodarz. Poradnik Samorządowy”
lub na platformach sprzedaży online



Podobne artykuły

  • X Płońskie Gminne Dożynki 2015 Obrzęd dziękowania za plony był praktykowany już w czasach przedchrześcijańskich. Obecnie dożynki stanowią połączenie tradycji …

  • Z Kresów na Ziemie Zachodnie

    – Mieszkałam we wsi Dobrowody, powiat Podhajce, gmina Mohocze, woj. tarnopolskie. Ojca zamordowali Ukraińcy w 1942 r. Zabrali go w …

  • Tradycja trzech pokoleń

    Od 46 lat koncertuje na różnych scenach, a kolekcją zdobytych nagród można by obdzielić przynajmniej kilka zespołów. Mowa o doskonale …