Nie trzeba nikomu mówić, że w grudniu wędkowaniem zajmują się tylko wyjątkowo zapaleni i twardzi wędkarze. Jednak w związku z wigilią Bożego Narodzenia ryby są potrzebne w każdym domu. Teoretycznie można je złowić wcześniej i zamrozić, jednak nie pozostanie to bez wpływu na walory smakowe. Dlatego przed świętami po rybę wybieramy się do sklepu rybnego, aby zdobyć świeżą i dorodną sztukę. Nie jest to jednak dużo prostsze od złapania jej na wędkę.
O tym jak złowić karpia dowiedzieliśmy się z październikowego numeru gospodarza. Teraz czas na połowy w sklepie. Czas przedświąteczny to jedyny okres w roku, kiedy powszechnie można nabyć żywą rybę. Jest to także dla wielu osób niepowtarzalna okazja, by zjeść ją naprawdę świeżą. Aby z tego skorzystać należy dokonać w sklepie uważnego wyboru. Przede wszystkim trzeba przyjrzeć się zbiornikowi, w którym ryby są przechowywane. Według wytycznych głównego lekarza weterynarii woda powinna być napowietrzana lub natleniania i wymieniania nie rzadziej, niż co 48 godzin. Ten warunek łatwo sprawdzić przy pomocy zmysłu powonienia. Jeśli do zbiornika możemy podejść bez marszczenia nosa to znaczy, że woda jest świeża. Ponadto ważne jest zagęszczenie. Przepisy mówią, że na każdy kilogram ryby powinien przypadać litr wody. Jeśli również ten warunek będzie spełniony, karpie będą żwawe, a co mniej uważnych klientów mogą ochlapać wodą. Należy też pamiętać o odpowiednim transporcie ryby. Można to robić w specjalnym worku z wodą, siatce lub płóciennej torbie. W żadnym wypadku nie należy przenosić żywego karpia w foliowej reklamówce. Taka torebka przykleja się do ciała, odcina dopływ powietrza w konsekwencji, czego ryba się dusi i po przyniesieniu do domu nie jest już taka świeża, jak w momencie zakupu.
Gdy już szczęśliwe przytransportujemy do domu pieczołowicie wybranego karpia, nadchodzi pora na najmniej przyjemną chwilę czyli uśmiercenie ryby. W tym momencie zwykle okazuje się, kto tak naprawdę w gospodarstwie domowym „nosi spodnie”. Prawidłowy sposób wykonania tej czynności jest jeden. Należy najpierw rybę ogłuszyć silnym uderzeniem w miejsce, gdzie głowa łączy się z tułowiem, a później tą głowę obciąć.
Jeśli jednak ktoś wzdraga się przed uśmierceniem karpia, pozostaje szeroki wybór ryb świeżych wykładanych na lodzie, bądź w lodówkach. Z tym, że ktoś dokonał tego aktu za nas, nie możemy być pewni świeżości ryby. Jest jednak kilka sposobów, aby uchronić się przed towarem przeterminowanym. Tutaj również należy kierować się zapachem. O ile nie jesteśmy przeziębieni i nie mamy kataru, nieświeżą rybę będzie po prostu czuć. Dobrym sposobem jest sprawdzenie dotykiem. Jeśli przyciśniemy ciało palcem powinno ono sprężyście wrócić do swego kształtu. Natomiast, jeśli pozostanie odkształcenie mamy do czynienia z towarem nieświeżym. Można także spojrzeć rybie w oczy. Gdy będą mętne i wysuszone musimy uważać. Powinniśmy także zwrócić uwagę na barwę skrzeli. Musi ona być jaskrawa w kolorze od czerwieni po purpurę, w zależności do gatunku. Jeśli będzie wyblakła lub pojawi się biały nalot mamy kolejną oznakę nieświeżości.
W przypadku ryb mrożonych możemy jedynie zaufać terminowi przydatności do spożycia. Przy zakupie należy jednak zwrócić uwagę na ilość glazury, czyli ilość lodu. Niejednokrotnie okazuje się, że przy teoretycznie atrakcyjnej cenie za kilogram po odliczeniu wagi lodu okazuje się, że wcale tak tanio nie jest i lepiej jest wybrać ofertę droższą. Generalnie glazurowanie polega na spryskaniu bądź zamoczeniu ryby w wodzie przed zamrożeniem. Ma to zapobiegać wysychaniu i jest zjawiskiem bardzo pożądanym. Jednak wielu sprzedawców nadużywa glazurowania właśnie w celu „obniżenia” ceny.
Umiejętność wyboru odpowiedniej ryby w sklepie jest niezbędna każdemu wędkarzowi. Bo przecież wrócić z ryb bez dorodnego okazu to wstyd i hańba dla każdego.
Tekst: Lech Sawoń