Perła baroku

Tak mówi się o opactwie cystersów w Krzeszowie i nie jest to nazwa na wyrost. Położony w Górach Kamiennych kompleks zachwyca monumentalnością i przepychem barokowych wnętrz.

Krzeszów zaskakuje każdego, kto zjawi się w tej małej miejscowości po raz pierwszy. Strzeliste wieże klasztornej bazyliki widoczne są ze znacznej odległości, a gdy w końcu naszym oczom ukazuje się cały kompleks wrażenie jest naprawdę duże. Skromna zabudowa wsi jest właściwie dodatkiem do przytłaczającego swoim ogromem opactwa. Tak jest zresztą od setek lat, krzeszowski klasztor przez wieki opływał w bogactwa i był jednym z największych posiadaczy ziemskich na Śląsku. Mnisi sprawowali tu również władzę sądowniczą, o czym przypomina pręgierz stojący do dnia dzisiejszego na terenie opactwa.

Piastowska fundacja

Pierwsze wzmianki o opactwie cysterskim pochodzą z 1292 r., kiedy to książę świdnicko-jaworski Bolko I wykupił krzeszowskie włości od benedyktynów, ufundował nowy klasztor (zgodnie z tradycja cysterską poświęcony Maryi), a mnichom nadał szmat ziemi ciągnący się aż pod same Karkonosze. Cystersi, znani ze swojej gospodarności, szybko rozbudowali opactwo, rozwijali rolnictwo i skutecznie kolonizowali pogranicze śląsko-czeskie. Pomyślny rozwój zahamował wiek XV – czas niszczących najazdów husyckich (w czasie jednego z nich husyci zamordowali 70 zakonników), a potem okres Reformacji, która spowodowała, iż w 1600 r. w opustoszałym opactwie mieszkało jedynie 12 mnichów. Przyczyną dużych zniszczeń była także wojna trzydziestoletnia.

Potem jednak znów nadeszły tłuste lata, bowiem klasztor w Krzeszowie stał się forpocztą ruchu kontrreformacyjnego na Śląsku. Szczególnie dynamiczny rozwój nastąpił w okresie, kiedy opatem był Bernard Rosa. Jego dzieło kontynuowali następcy. To właśnie wtedy opactwo nabrało obecnego monumentalnego kształtu. Ogrom, przepych i potęga krzeszowskiego klasztoru miały przerazić wątpiących i pokazać siłę oraz atrakcyjność Kościoła Katolickiego. Jednocześnie opactwo stało się ośrodkiem skupiającym wybitnych twórców z całej Europy, na czele z Michaelem Willmannem. Rozwój zahamowała dopiero kasata zakonu przez władze pruskie w 1810 r. Choć obiekt zachował funkcje religijne, cystersi wrócili tutaj dopiero w 1970 r.

Bazylika – przepych i przestrzeń

Przechodząc przez bramę klasztorną, na końcu alei 300-letnich lip, od razu widać smukłą bryłę bazyliki Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. Fasadę świątyni, wzniesionej w latach 1728-1735, zdobią nadnaturalnej wielkości figury świętych, a gzymsy i cokoły dzielą ją na trzy wyraźne części. Po przekroczeniu progu bazyliki na usta cisną się dwa słowa – przepych i przestrzeń. Tą ostatnią uzyskano m.in. poprzez wprowadzenie transeptu o szerokości nawy głównej. Sklepienia wypełniają ogromne malowidła iluzjonistyczne o tematyce maryjnej, biblijnej i historycznej. Na ołtarzu umieszczono niezwykle cenną XIII –wieczną ikonę Matki Boskiej Krzeszowskiej, najstarszy wizerunek Maryi w Polsce i jeden z najstarszych w Europie.

Kilka ciekawych budynków odnajdziemy za prezbiterium bazyliki. Najokazalszym jest Mauzoleum Piastów Śląskich. Pochowano tu m.in. obu Bolków świdnickich i Henryka jaworskiego. Przed wejściem do mauzoleum stoi mroczna Kaplica Loretańska, a za wejściem, od strony cmentarza, kalwaryjska kaplica Marii Magdaleny, we wnętrzu której wybudowano kopię jerozolimskiego Grobu Pańskiego.

Dzieło mistrza Willmanna

Jeśli ogrom i bogactwo bazyliki zbytnio nas przytłoczą, skierujmy kroki do położonego tuż obok, kościoła św. Józefa, który powstał w latach 1690-96. To także barok, ale we wczesnej, znacznie bardziej wysublimowanej i oszczędnej formie. Budowlę, zamówioną przez energicznego opata Bernarda Rosę na potrzeby założonego przez siebie dla odnowy katolicyzmu Bractwa św. Józefa, wzniesiono w stylu halowo-emporowym, a jego prezbiterium usytuowano nietypowo w kierunku północnym. Chodziło o jak najlepsze doświetlenie wnętrz, których architekturę i wystrój całkowicie podporządkowano dziełu Michaela Willmanna, malarza zwanego śląskim Rembrandtem. W latach 1692-95 ściany świątyni pokrył on 50 urzekającymi freskami składającymi się na cykl opowiadający o smutkach i radościach św. Józefa. Zostały one wykonane techniką al fresco czyli na mokrym tynku, co wykluczało możliwość poprawek. Artyście nie brakowało poczucia humoru – karczmarz wychylający się z gospody na jednym z malowideł, to sam Willmann (był to ponoć komentarz artysty do plotek o jego pijaństwie).

Z kościołem św. Józefa sąsiaduje Dom Opata, budowla z 1734 r. Zgrabny budynek, w formie dojrzałego baroku, przykryty mansardowym dachem, pełni funkcję domu gościnnego. Część południową opactwa zajmują budynki klasztorne, równie monumentalne co reszta kompleksu.

Panorama z kalwarią krzeszowską

Na jedną z 71-metrowych wież kościelnych można się wspiąć. Wędrówka po krętych, schodach jest sama w sobie dużym przeżyciem, ale prawdziwa uczta dla oczu czeka nas u celu, w punkcie widokowym. U naszych stóp widać wszystkie budynki opactwa, dopiero wtedy można dostrzec jak rozległy jest to kompleks. Gdzieś w oddali majaczą się sudeckie szczyty, ale wzrok najbardziej przyciągają rozrzucone po całej okolicy stacje krzeszowskiej kalwarii. Warto przejść się po okolicznych polach i odwiedzić chociaż część z nich. Są to miejsca urocze, skłaniające do refleksji i zadumy.

Jeśli nasz wzrok powędruje nieco dalej, na zachód od Krzeszowa, dostrzeżemy charakterystyczne kontury letniego pawilonu opatów krzeszowskich w Betlejem, niewielkiej miejscowości oddalonej od opactwa o kilka kilometrów. Budowla, wzniesiona w 1674 r. jest ośmioboczną, drewnianą konstrukcją wspartą na palach, otoczoną gankiem i przykrytą stożkowym dachem. Nieopodal znajduje się jeszcze jeden warty odwiedzenia obiekt – kaplica Groty Narodzenia Pańskiego.

Tekst: Krzysztof Jóźwiak

Fot: Autor


Zamów prenumeratę: gospodarz-samorzadowy.pl/prenumerata
Cały tekst dostępny w wersji papierowej miesięcznika „Gospodarz. Poradnik Samorządowy”
lub na platformach sprzedaży online



Podobne artykuły