Do tej pory w dziale wędkarstwo skupialiśmy się na wersji śródlądowej tego hobby. Nie ma w tym nic dziwnego, bo rzekę czy jezioro każdy ma w zasięgu, natomiast nasze krajowe morze dla większości obywateli jest daleko. Warto się jednak zastanowić czy przy okazji letniego urlopu nad Bałtykiem nie spróbować swoich sił ze słonowodnymi rybami.
Zanim wybierzemy się na taką wyprawę musimy zapoznać się z obowiązującymi opłatami i przepisami. Nad naszym morzem sprawa jest stosunkowo prosta. Jeśli chcemy łowić z brzegu należy wykupić Sportowe Zezwolenie Połowowe. Miesięczne kosztuje 16 zł, a roczne 49 zł i uprawnia do wędkowania na polskich obszarach morskich. Szczegóły dotyczące sposobu zapłaty możemy znaleźć na stronach Okręgowych Inspektoratów Morskich. Natomiast jeśli decydujemy się na wykupienie rejsu łodzią musimy mieć ze sobą dowód osobisty, opłaty urzędowe załatwia armator. Nie potrzebujemy do tego żadnych dodatkowych uprawnień takich jak karta wędkarska. Nie zwalnia to jednak ze znajomości przepisów dotyczących wędkowania na morzu. Znajdziemy je w Rozporządzeniu Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi z dnia 9 lipca 2004 r. w sprawie szczegółowego sposobu i warunków prowadzenia połowów w celach sportowo-rekreacyjnych oraz wzorów sportowych zezwoleń połowowych Dz.U. z 2004 r. Nr 164, poz. 1725. Oprócz tego ważne jest zarządzenie okręgowego inspektoratu morskiego odpowiedniego dla miejsca, naszego wędkowania. Znajdziemy w nim przede wszystkim wymiary i okresy ochronne ryb.
Od razu uwagę zwraca fakt, że uzyskanie zezwolenia na wędkowanie w morzu jest znacznie prostsze i tańsze niż jego wersja śródlądowa. Różnica w kosztach zapewne wynika z faktu, że morze się nie zarybia, a zbiorniki słodkowodne tak. Jednak patrząc chociażby na przejrzystość zasad wykupu zezwolenia, PZW mogłoby się czegoś nauczyć.
Oczywiście wędkowanie morskie wymaga odpowiedniego sprzętu i techniki. Jeśli zdecydujemy się na udział w rejsie w zasadzie o nic nie musimy się martwić. Za niewielką opłatą można wypożyczyć odpowiedni sprzęt, a załoga poinstruuje nas jak go odpowiednio używać. O efekty wędkowania też można być całkiem spokojnym, bo armatorzy dobrze wiedzą, kiedy, gdzie i jakich ryb szukać, a na zadowoleniu klienta zależy im jak każdemu przedsiębiorcy. Celem takich wypraw jest zwykle dorsz. To duży, waleczny drapieżnik, dlatego polowanie na niego dostarcza wielu emocji. Ponieważ lubi zimne wody z brzegu można go złowić wczesną wiosną kiedy tarło mają śledzie, albo późną jesienią kiedy robią to tubisy.
Wędkowanie morskie z brzegu to odrębna historia. Wśród ryb, które możemy złowić w ten sposób wymieniane są przede wszystkim śledzie, flądry i leszcze. Obecność tego ostatniego może nieco dziwić, bo jest to ryba typowo słodkowodna. Wynika to z tego, iż Bałtyk jest stosunkowo nisko zasolony dlatego przy brzegach i przy ujściach rzek możemy spotkać wiele gatunków śródlądowych. W przypadku łowienia z brzegu morskiego kluczowa jest odległość rzutu zaczynająca się od 100 metrów. Wyczynowcy potrafię posłać zestaw nawet na 200 metrów. Aby osiągnąć takie odległości niezbędny jest odpowiedni sprzęt. Potrzebne jest długie, twarde wędzisko o wysokim ciężarze wyrzutu oraz kołowrotek o pojemnej wydłużonej szpuli. W sklepach można znaleźć sprzęt dedykowany specjalnie na takie okazje. Na początek, aby nie pogrążać się w kosztach możemy zastosować wędzisko typu feder, używane powszechnie do konstruowania jeziorowych zestawów gruntowych i większość wędkarzy śródlądowych w swoim arsenale takie posiada. Oczywiście należy zastosować odpowiednią żyłkę i nie zapomnieć o mocniejszym tzw. przyponie strzałowym, który zapobiega zerwaniu przy wyrzucie. Przynęta zależy od tego na jaką rybę się nastawiamy śledzia można złowić nawet na goły złoty haczyk.
Każdy wędkarz z terenów morskich na pewno zwróci uwagę, że artykuł jest bardzo ogólny. Ale taki właśnie miał być, aby zwykłym szczurom lądowym przybliżyć temat wędkarstwa na Bałtyku. Wyprawa morska jest na pewno warta rozważania o szczegółach kiedy i jaką rybę da się złowić innym razem.