Rozmowa z Beatą Szczepankowską, burmistrzem Miasta i Gminy Chorzele
Rozmawiała: Janina Tomczyk
• Zarządza pani jedną z większych gmin w kraju, liczącą 41 sołectw, które zamieszkuje ponad 10 tysięcy osób. Kierowanie tak ogromnym „gospodarstwem” wymaga sporej wiedzy i wielu umiejętności. Kim według pani powinien być burmistrz przede wszystkim: ekonomistą, menedżerem, społecznikiem…?
– Sądzę, że każdym po trochu. Musi mieć wiedzę ekonomisty, umiejętności menedżera i cechy społecznika. A do tego powinien posiadać jeszcze wiele innych zalet i umiejętności. Ale przede wszystkim powinien być człowiekiem potrafiącym zrozumieć potrzeby innych. Bo nie jest to zwykła praca, lecz służba na rzecz lokalnej społeczności i wszelkie działania burmistrza związane są z mieszkańcami i ich problemami.
• Telefonując do urzędu, aby umówić się na rozmowę z panią, byłam przygotowana na zwyczajowe ustalanie terminu z sekretarką. Ku mojemu zaskoczeniu, telefon odebrała pani, co jest ewenementem w urzędach wszystkich szczebli. Czy nie boi się pani trudnych pytań w tak bezpośrednim kontakcie z mieszkańcami?
– Nie mam takich obaw. W mojej pracy staram się postępować uczciwie i wypowiadam się zawsze zgodnie z prawdą. Dlatego uważam, że na każde pytanie jestem w stanie udzielić odpowiedzi bez wcześniejszego przygotowania.
• Czy pomaga w tym może długoletnie doświadczenie na tym stanowisku?
– Mój staż na stanowisku burmistrza nie jest zbyt imponujący, bo pełnię tę funkcję dopiero pierwszą kadencję.
• Tym bardziej jestem zaskoczona pani otwartością wobec mieszkańców. Czy zdradzi pani naszym czytelnikom jak zostaje się burmistrzem? Co spowodowało, że zdecydowała się pani ubiegać o tę ważną, choć niełatwą funkcję?
– Do startowania w wyborach namówili mnie mieszkańcy. Zaczepiano mnie w tej sprawie w sklepie, odwiedzano w domu, namawiano przy każdej, nadarzającej się okazji. Dla większości osób zamieszkałych w Chorzelach i okolicy byłam osobą znaną ze względu na wykonywaną pracę. Przez wiele lat pełniłam bowiem obowiązki dyrektora szkoły podstawowej, potem tworzyłam gimnazjum. Prowadzone przeze mnie placówki cieszyły się dużym autorytetem i uznaniem wśród uczniów i ich rodziców. Widocznie w świadomości mieszkańców utrwalił się pozytywny wizerunek mojej osoby i uznali, że wzorce sprawnego zarządzania placówkami oświatowymi mogą sprawdzić się również w kierowaniu jednostką większą niż szkoła. A ja będę osobą, która potrafi przeprowadzić oczekiwane od dawna inwestycje i zmiany.
Pod naporem tych oczekiwań podjęłam decyzję o kandydowaniu w wyborach, niemal w ostatniej chwili. I przyznam, że zwycięstwo było dla mnie sporym zaskoczeniem, bo moimi rywalami byli urzędujący burmistrz i wiceburmistrz.
• Pierwsza kadencja powoli dobiega końca. Czy udało się spełnić oczekiwania mieszkańców w zakresie potrzebnych zmian i inwestycji? Jak wiele przedsięwzięć zostało zrealizowanych?
– Zrealizowaliśmy grubo ponad sto inwestycji w różnych obszarach życia, pozyskując na to ponad 20 mln zł z funduszy unijnych. Wprawdzie, gdy zostałam burmistrzem większość środków z UE zostało już rozdysponowanych, ale mimo to udało się jeszcze sporo otrzymać. Dzięki tym dofinansowaniom zrealizowaliśmy wiele potrzebnych inwestycji, poprawiających jakość życia mieszkańców. Wykonaliśmy kanalizację w Chorzelach, remontowaliśmy drogi. Na wsiach powstały chodniki, świetlice wiejskie, parkingi i zieleńce. Zrobiliśmy nowe targowisko, w wioskach wybudowaliśmy przydomowe oczyszczalnie ścieków. Dawny budynek urzędu gminy zaadaptowany został na potrzeby Ośrodka Upowszechniania Kultury, co pozwoliło na znaczne rozszerzenie jego działalności. A z funduszy własnych wykonaliśmy rekultywację wysypiska śmieci chroniąc wody gruntowe przed zanieczyszczeniami.
• A co z oświatą, która sercu byłej dyrektor szkoły zapewne najbliższa?
– Udało się i w tej dziedzinie niemało zrobić. Zmodernizowaliśmy bazę oświatową remontując szkoły, wybudowaliśmy dwie sale gimnastyczne z zapleczem sanitarnym i szatniami, powstały nowe sale lekcyjne, place zabaw w wioskach, a także plac z fontannami i siłownią w Chorzelach, który służy wszystkim mieszkańcom gminy, niezależnie od wieku. Wkrótce zakończona zostanie budowa kompleksu przedszkolnego ze żłobkiem i klubem dziecięcym.
Zależało mi jednak nie tylko na poprawie warunków lokalowych oświaty, ale również na podniesieniu poziomu nauczania w naszej gminie. Starałam się wesprzeć grono pedagogiczne w uatrakcyjnieniu godzin lekcyjnych poprzez zakup nowych pomocy dydaktycznych, wprowadziliśmy zajęcia dodatkowe, obejmujące głównie naukę języka angielskiego oraz przedmioty, z którymi uczniowie słabo sobie radzili, powstały koła zainteresowań np. muzyczne, taneczne. Chcieliśmy, aby szkoła stała się miejscem spotkań integracyjnych, jednocześnie wpływając na rozwój osobowości jej wychowanków. W naszym gimnazjum wdrażamy europejski projekt, którego celem jest promocja oszczędzania energii, odbywają się również zajęcia z udziałem wykładowców Politechniki Warszawskiej. Mamy także ambicję wprowadzenia nauczania w dwóch językach, co powinno nastąpić już wkrótce.
• Jak to możliwe, że w natłoku tylu potrzeb i wielu kosztownych inwestycji nie zabrakło funduszy na ich realizację?
– Opieraliśmy się głównie na dofinansowaniach z Unii Europejskiej. Przykładowo, na projekty podnoszące poziom nauczania w naszych szkołach pozyskaliśmy unijne środki z Kapitału Ludzkiego. Mamy bardzo uzdolnioną młodzież i uważam, że warto w nią inwestować. Nasze działania zmierzają ku temu, by młode pokolenie chciało powracać w rodzinne strony, tu żyć i pracować. Ale dbamy również o osoby starsze. Klub seniora, który wcześniej liczył 12-15 osób, teraz powiększył się do czterdziestoosobowego grona. Powołany został także chór, składający się z grona pedagogicznego i pracowników oświaty, mamy też orkiestrę dętą. Świadczy to o uzdolnieniach naszych mieszkańców i sprzyja integracji. A gmina wspomogła ich działania poprzez wyasygnowanie środków na zakup sprzętu i strojów.
W naszym mieście powstaje również basen, połączony z salą widowiskową, konferencyjną i siłownią. Budowę tego obiektu finansuje Powiat, a my będziemy partycypować w kosztach jego utrzymania.
• Wszystko to zapewne jest znakomitą zachętą dla młodych, by po ukończeniu studiów powracali w rodzinne strony. Ale czy macie dla nich miejsca pracy?
– Stworzenie dodatkowych miejsc pracy jest jednym z moich priorytetów. Martwi mnie, gdy mieszkańcy żalą się, jak trudno dotrwać im do końca miesiąca. Chciałabym, aby powstały u nas przedsiębiorstwa, które dadzą nowe miejsca pracy. Na tym polu działamy wspólnie ze starostą przasnyskim, który utworzył na terenie miasta Chorzele dwie strefy: przemysłową i rekreacyjno-sportową. Mamy już pierwszych chętnych na wykup działek pod zakłady przemysłowe i lada moment będą rozstrzygane przetargi. Zakłady te powstaną w zgodzie z wymogami ochrony środowiska, na czym zależy nam szczególnie, ze względu na planowany dalszy rozwój turystyki. Mamy piękne, dziewicze rzeki Omulew i Orzyc do spływów kajakowych i Góry Dębowe ze znakomitymi warunkami do uprawiania kolarstwa. Obecnie pracujemy nad rozwojem bazy wypoczynkowej, aby przyciągnąć więcej turystów.
W celu ochrony środowiska zainstalowaliśmy na terenie całej gminy energooszczędne oświetlenie. Była to ogromna inwestycja, za którą zostaliśmy uhonorowani nagrodą. Wykonujemy także termomodernizację obiektów użyteczności publicznej, propagujemy instalowanie solarów, w szkołach i na spotkaniach z mieszkańcami przeprowadzamy szkolenia, jak ograniczać zużycie prądu. A powiat przasnyski, w partnerstwie publiczno-prywatnym wybuduje na naszym terenie elektrownię fotowoltaiczną.
Gmina Chorzele, jako jedna z dwóch na Mazowszu, należy obok Warszawy do porozumienia burmistrzów. Zadaniem tej organizacji jest ograniczanie emisji dwutlenku węgla, a opisane powyżej działania zmierzają do realizacji podjętych zobowiązań.
• Tempo i liczba zrealizowanych inwestycji są imponujące. A za pozyskiwanie i umiejętne wykorzystanie dla rozwoju gminy środków unijnych zdobyliście tytuł Mazowieckiej Gminy Roku, co jest potwierdzeniem najwyższej jakości zarządzania. Czy po czterech latach tak intensywnej pracy nie ma pani dość? Czy nie żałuje pani swojej decyzji o kandydowaniu na burmistrza i będzie pani ubiegać się o to stanowisko na kolejną kadencję?
– Swojej decyzji nie żałuję, bo jeśli czegoś się podejmuję, to z pełną odpowiedzialnością. I chociaż muszę przyznać, że funkcja burmistrza jest nie tylko sporym wyzwaniem, ale także ciężką pracą, to daje wiele satysfakcji, gdy uda się zrealizować zamierzenia. Przez cztery lata mojego urzędowania udało się naprawdę wiele zrobić, a to „dodaje skrzydeł”.
Rezultaty są oczywiście nie tylko moją zasługą. Mam znakomitą wiceburmistrz i mądrą Radę Gminy, wspiera mnie grono wspaniałych współpracowników i cała rzesza mieszkańców. Przy ich pomocy chciałabym kontynuować rozpoczęte przedsięwzięcia i realizować kolejne. Mamy już projekt na podłączenie do kanalizacji miejskiej przyległych wiosek, czekamy tylko na nowe rozdanie unijnych środków. Planujemy także rozbudowę i modernizację oczyszczalni ścieków.
Podczas spotkań z mieszkańcami, w kontaktach z sołtysami oraz radnymi, a także poprzez różnego rodzaju ankiety zbieram informacje na temat potrzeb i oczekiwań mieszkańców. Bacznie wysłuchuję co najbardziej ich boli i dokucza w życiu codziennym, starając się temu zaradzić. Potrzeb i pomysłów na ich realizację nie brakuje. Jeśli mieszkańcy ponownie obdarzą mnie swoim zaufaniem, będę kontynuować działania, których oczekują.