Czy branżę mleczarską czeka konsolidacja?

Rozmowa z Grzegorzem Kapustą, wiceprezesem SM Ryki

Rozmawiali: Dorota Olech, Seweryn Pieniążek

• Czy rosyjskie embargo i skomplikowana sytuacja w handlu doprowadzi do przyspieszenia procesów konsolidacyjnych w branży mleczarskiej? Czy nie zmusi małych, lokalnych mleczarni do połączenia się z silniejszym partnerem?

– Jestem zdania, że małe mleczarnie mogą z sukcesem funkcjonować na rynku. Nawet mały zakład ze zdrową strukturą zatrudnienia i bilansem finansowym, dodatkowo posiadający dobry i ciekawy produkt, ma duże szanse na sukces. Spójrzmy na Francję, gdzie mamy mnóstwo małych mleczarenek, które robią coś bardzo specyficznego i lokalnego i to się świetnie sprzedaje. Ale gdy ktoś chce wyjść poza rynek lokalny, to sytuacja zmienia się diametralnie. Poza rynkiem lokalnym trzeba mierzyć się z zupełnie innymi regułami rynkowymi. Dlatego średnie i duże mleczarnie powinny myśleć o konsolidacji, ale przede wszystkim na poziomie wspólnej oferty handlowej. Także w kontekście zamknięcia jednego z ważnych rynków zbytu, jakim był niewątpliwie rynek rosyjski.

• Czyli nie typowa, tradycyjna konsolidacja polegająca na przejęciu mniejszego zakładu przez większy, ale wspólna oferta handlowa?

– Jeśli dziś połowa handlu znajduje się w rękach najważniejszych sieci dyskontów i supermarketów, a w przyszłości cały handel znajdzie się w rękach kilku graczy, to prawda jest taka, że to oni dyktują warunki zakładom produkcyjnym. Już dziś największe sieci dyskontów pomijają pośredników i zamawiają towar bezpośrednio u producentów, przy czym wskazują im parametry danego towaru. Wystarczy też spojrzeć na różnicę między ceną u producenta a ceną na półce sklepowej, żeby zrozumieć, że handel potrafi wykorzystać słabość organizacyjną producentów. Dlatego producenci powinni wspólnie zająć się organizacją sprzedaży, zwiększać swój potencjał marketingowy, proponować większy asortyment produktów. Z takiej pozycji rozmowy z dyskontami będą już wyglądały zupełnie inaczej. Przykładem tego w branży mleczarskiej może być Spółdzielnia Obrotu Towarowego Przemysłu Mleczarskiego w Białymstoku. To także może dotyczyć szerszej gamy produktów, nie tylko mleczarskich. Takie pomysły marketingowe się pojawiają. Dotyczą one chociażby współpracy SM Ryki i Browarów Lubelskich [znanych z produkcji piwa Perła – przyp. red.] oraz innych podmiotów. Razem moglibyśmy zaproponować gamę produktów np. pod nazwą Smaki Lubelszczyzny.

• Czyli konsolidację produkcyjną odkładamy na bok?

– Mówiąc wprost, nasze doświadczenia w tej kwestii jednoznacznie wskazują, że takie działania trzeba podejmować ostrożnie. W przeszłości mieliśmy epizod z przejęciem mleczarni w Lubartowie. Był to mniejszy zakład, który stracił płynność finansową i musiał szukać porozumienia z kimś silniejszym. Natomiast dla nas był to test, który miał pokazać, co jest lepszym rozwiązaniem – rozwój własnego zakładu czy konsolidacja z innymi. Pod nasze potrzeby, a więc produkcji sera wysokiej klasy, potrzebujemy mleka o równie wysokich standardach jakości. Dlatego postanowiliśmy postawić w Lubartowie na produkcję masła. Ale wkrótce okazało się, że sprawy własnościowe są tam tak zaniedbane, że konsekwencją tego mogło być zablokowanie unijnego wsparcia na inwestycje w SM Ryki. Dlatego wycofaliśmy się z produkcji w Lubartowie, ale sporo dostawców z tego zakładu dostosowało się do naszych wymogów i obecnie dostarczają mleko do Ryk. A więc, tak jak mówiłem, test wypadł źle dla idei konsolidacji na poziomie produkcyjnym. Ale w przypadku Lubartowa pod uwagę musimy wziąć jeszcze jeden czynnik. W tym przypadku ubiegliśmy francuskiego inwestora. A moim zdaniem lepszym rozwiązaniem dla pracowników zakładu, a zwłaszcza dostawców, było przejęcie tej mleczarni przez polskie przedsiębiorstwo. Te doświadczenia nie oznaczają jednak, że jestem wrogiem konsolidacji. Nie ukrywam, że przydałby się nam mniejszy zakład zajmujący się specjalistyczną produkcją w zakresie wyrobu sera długodojrzewającego. Uważam jednak, że ważniejsza jest konsolidacja handlowa, ale bardziej na poziomie wspólnej oferty handlowej, która wydaje się nieodzowna dla średnich i dużych producentów.

• Konsolidacja produkcyjna w przypadku Ryk nie jest tak ważna, ponieważ potencjał produkcyjny zakład już ma.

– Tak, zwiększyliśmy dwukrotnie nasze moce produkcyjne. Wykupiliśmy grunty w okolicy, teraz powstaje tam nowoczesna oczyszczalnia ścieków pod potrzeby naszego zakładu. Teraz palącym problemem nie jest jednak unowocześnienie i rozbudowa zakładu, ale zapewnienie zbytu dla naszych produktów. Tym bardziej, że dotychczas na rynek rosyjski nasz zakład sprzedawał kilkanaście procent produkcji, ale embargo zamknęło ten kierunek eksportu.

 

 


Zamów prenumeratę: gospodarz-samorzadowy.pl/prenumerata
Cały tekst dostępny w wersji papierowej miesięcznika „Gospodarz. Poradnik Samorządowy”
lub na platformach sprzedaży online



Podobne artykuły