Mamy ciekawą ofertę dla inwestorów

Rozmowa z Robertem Nowakiem, wójtem gminy Przyrów

Rozmawiał: Seweryn Pieniążek

• Gmina Przyrów leży niedaleko Częstochowy, nieco dalej jest Górnośląski Okręg Przemysłowy. Gmina była więc naturalnym zapleczem dla zakładów przemysłowych umiejscowionych w tych ośrodkach. A jak sytuacja przedstawia się dzisiaj? Czy w gminie silnie odczuwa się problem bezrobocia?

– W naszej gminie sporo było tzw. dwuzawodowców. Były to osoby, które miały kawałek pola i dodatkowo dojeżdżały do pracy bądź w Częstochowie, bądź na Górnym Śląsku. Restrukturyzacja dużych zakładów przemysłowych dotknęła ich w pierwszej kolejności. Warto też podkreślić, że w przeszłości także i na rynku lokalnym sytuacja była inna. Działała Spółdzielnia Kółek Rolniczych, GS „SCh”, zakład przerobu skrobi, który niestety upadł w wyniku niewłaściwej prywatyzacji. W tej chwili nie ma w gminie żadnego dużego przedsiębiorcy, co oczywiście przekłada się na poziom bezrobocia.

• Pewnie jest tak, że to samorząd gminny jest największym pracodawcą.

– To prawda. Gmina wraz z jednostkami budżetowymi, szkołą jest lokalnie największym pracodawcą. To pokazuje skalę problemu. Dodatkowo występuje u nas tzw. bezrobocie ukryte, w urzędzie pracy nie rejestrują się bowiem osoby, które mają co najmniej 2 ha ziemi. A wiadomo, że przecież z tych dwóch hektarów nikt nie wygeneruje dochodu, dzięki któremu utrzyma swoją rodzinę. Oczywiście w ramach współpracy z PUP gmina korzysta z aktywnych form zwalczania bezrobocia, organizuje prace interwencyjne, roboty publiczne. Ale nic nie zastąpi tego, co najważniejsze, czyli dużego przedsiębiorstwa, a najlepiej dużych przedsiębiorstw w gminie, które byłyby znaczącym pracodawcą.

• A więc w jaki sposób gmina chce przyciągać biznes?

–  Nie próżnowaliśmy. Przygotowaliśmy kompleksową i przemyślaną ofertę. Mamy w planie zagospodarowania przestrzennego sporo terenów przeznaczonych pod przemysł, usługi. Są to tereny uzbrojone. W jednym miejscu mamy taki prawie 40-ha obszar. Jest też kilka mniejszych lokalizacji po 2-3 ha. Prawdziwym skarbem naszej gminy są jurajskie wody podziemne. Na naszym komunalnym ujęciu mamy wydajność 100 m3 na godzinę. Wykorzystujemy z tego tylko 20 proc.

• Czyli 80 proc. jest gotowych do wzięcia.

– Dokładnie tak – istnieją odpowiednie zapisy i inwestor może tę wodę zagospodarować. Mamy też atuty, które mogą zainteresować inwestorów z branży przetwórstwa spożywczego. Do niedawna mieliśmy tradycje produkcji ekologicznej warzyw, m.in. cebuli. To są nasze atuty, ale doskonale wiem, że szalenie trudno nam konkurować m.in. z nieodległą strefą ekonomiczną w Częstochowie, gdzie inwestorów kuszą ulgi podatkowe. Ale mimo to nie poddajemy się i przygotowaliśmy ciekawą ofertę dla przedsiębiorców.

• A może w takiej sytuacji Przyrów chce postawić na turystykę?

– To rozwiązanie tylko dla południowej część naszej gminy, która leży na obrzeżach jury krakowsko-częstochowskiej Mamy wiele ciekawych miejsc: unikat w skali kraju, tzw. niebieskie źródła, rezerwat „Wielki Las”, park krajobrazowy, mamy kilka zabytków wpisanych do rejestru. W ostatnim czasie poprawił się stan bazy noclegowej. To inwestycje mieszkańców. Gmina zainwestowała natomiast w trasy rowerowe, miejsca wypoczynku i spływy kajakowe. Jednak śmiem twierdzić, że turystyka nie stworzy zbyt wielu miejsc pracy.

• Rozmawialiśmy o miejscach pracy, ale nie da się ukryć, że atrakcyjne miejsca do osiedlania się to takie, gdzie można znaleźć nie tylko satysfakcjonującą pracę, lecz także takie, gdzie mamy zapewniony odpowiedni poziom infrastruktury. Co w tej dziedzinie udało się zrealizować gminie w ostatnich kilku latach?

– Skutecznie sięgamy po środki unijne, np. w poprzedniej perspektywie maksymalnie wykorzystaliśmy limit środków z PROW. Obecnie ponad 60 proc. obszaru gminy ma podłączoną kanalizację. Gmina jest w pełni zwodociągowana. Nasze gminne drogi są coraz bezpieczniejsze. A to dlatego, że sporo zainwestowaliśmy w oświetlenie i chodniki. Gorzej z drogami powiatowymi, a szczególnie wojewódzkimi. Zdaję sobie sprawę, że do tej pory musieliśmy ustępować priorytetom inwestycyjnym z terenu aglomeracji śląskiej. Liczę jednak, że uda się nam przekonać samorząd wojewódzki także do inwestycji w tej części województwa, bo potrzeby są olbrzymie.

• Jeden z problemów, z którymi często borykają się gminy, to kwestia oświaty. Czy u pana jest podobnie?

– Mamy prawie wzorcową sieć placówek oświatowych. W gminie istnieje tylko jedna szkoła publiczna (w skład zespołu wchodzą: gimnazjum, podstawówka i przedszkole gminne). Poza tym funkcjonują dwie szkoły niepubliczne prowadzone przez Stowarzyszenie na Rzecz Rozwoju Gminy Przyrów. W jednej uczy się 35 dzieci, w drugiej 47. Mimo tak ułożonej sieci i tak musimy dopłacać prawie milion złotych do oświaty. To pokazuje, jak bardzo niedostosowany do realiów jest sposób wyliczania subwencji oświatowej. Błędem jest przelicznik dotacji na ucznia, co powoduje, że przy mniej licznych klasach trzeba dopłacać, a takie dominują w mniejszych miejscowościach. No bo czy w klasie jest 5 uczniów, czy 20, to koszty ogrzewania, pensji nauczycielskiej i tak są takie same.

• A jak wygląda kwestia rozwoju kultury i sportu na terenie gminy?

– Prężnie działa gminny ośrodek kultury. Mamy zespół pieśni i tańca. Współpracujemy z Kołami Gospodyń Wiejskich. Jest klub sportowy Piast Przyrów. Jeśli chodzi o działalność kulturalno-sportową oraz społeczną, to kapitalną rolę odgrywa oddział Krakowskiego Banku Spółdzielczego. W gminie brakuje przedsiębiorców, więc ten bank pełni rolę głównego sponsora różnego typu imprez, inicjatyw społecznych, kulturalnych. Dofinansowuje także OSP. Odgrywa również znaczącą rolę w kwestii kredytowania rolnictwa. Także nasz samorząd gminny ma rachunek w tym banku. Myślę, że w tej chwili oprócz samorządu gminnego Krakowski Bank Spółdzielczy jest najistotniejszą instytucją w naszym obszarze.

• Okolice Przyrowa to teren, gdzie dominują małe gospodarstwa rolne, średnia w gminie to niewiele ponad 4 ha. Oprócz tego, że jest pan wójtem gminy jest pan także członkiem Zarządu Krajowej Rady Izb Rolniczych. Dlatego dopytuję się o to, czy takie małe gospodarstwa rolne, jak właśnie w okolicach Przyrowa przetrwają?

– Duże zmiany już się dokonały. Te ponad 4 ha są średnią statystyczną, ale jeśli chodzi o „prawdziwych” rolników, to ta średnia gospodarstwa wynosi ponad 10 ha. Część osób – owszem posiada ziemię i jest formalnie rolnikiem, ale ziemi nie użytkuje i przekazuje w dzierżawę tym gospodarstwom, które z rolnictwa żyją.

• Czyli statystyka nie oddaje rzeczywistości.

– Tak. Mamy nawet gospodarstwo 300-ha, jest grupa takich o powierzchni ponad 100 ha. My jako gmina stawiamy na scalenia, które stopniowo realizujemy, co też poprawia sytuację gospodarstw. Jako członek Zarządu KRIR zachęcam do udziału w wyborach do izb rolniczych 31 maja. Rolnicy mają okazję wybrać przedstawicieli, którzy będą ich skutecznie reprezentowali.

• Gmina Przyrów nie jest duża, ale okazuje się, że wystarczająca, by odnosić sukcesy. Był pan już w przeszłości Wójtem Roku, niedawno otrzymał pan kolejne ważne wyróżnienie na targach Agrotech, które wręczył panu przewodniczący Komisji Rolnictwa w Parlamencie Europejskim Czesław Siekierski. To powoduje, że muszę panu zadać pytanie: jaki jest „przepis” na takie sukcesy?

– Po prostu robić swoje. Znam dogłębnie problemy gminy, bo wójtem jestem już piątą kadencję. Ale cały czas słucham mieszkańców i jednocześnie informuję ich rzetelnie o tym, co robię. I ta współpraca na linii wójt-mieszkańcy układa się znakomicie. Rzeczywiście miałem przyjemność zostać Wójtem Roku 2007. Dziękuję mieszkańcom, że mnie do tego konkursu zgłosili i zagłosowali na mnie. Teraz doceniono nasze zabiegi w celu pozyskiwania przedsiębiorców, uzbrojenia terenów inwestycyjnych. Mam nadzieję, że uda się nam przyciągnąć inwestorów i nie zawiedziemy Czesława Siekierskiego.


Zamów prenumeratę: gospodarz-samorzadowy.pl/prenumerata
Cały tekst dostępny w wersji papierowej miesięcznika „Gospodarz. Poradnik Samorządowy”
lub na platformach sprzedaży online



Podobne artykuły