Stawiamy na nowe technologie

• Panie prezesie, RWKS w Dębnie nie boi się nowych, innowacyjnych technologii. W tamtym roku nad polami należącymi do spółdzielni pojawiły się drony. Skąd one się wzięły? Jaką pracę wykonywały?

–W Grodzisku Dolnym działa firma Fotomapy, której prezesem jest Tomasz Maik. Wykonuje on za pomocą dronów zdjęcia (m.in. wielospektralne, które służą do różnych analiz dotyczących upraw rolniczych). Skorzystaliśmy z tej możliwości. I tak: po pierwsze zdjęcia z powietrza wykonane za pomocą dronów dokładnie pokazały nam położenie naszych działek. Po drugie dzięki zdjęciom wykonanym przez kamerę wielospektralną firma ta przygotowała dla nas mapę zdrowotności plonów, co pozwala efektywniej i skuteczniej nawozić pola. Ale nie tylko, bo np. ukazały się miejsca, gdzie rośliny miały problem z odpowiednią ilością wody. Po trzecie – zdjęcia z powietrza pozwalają dokładnie określić straty wyrządzone przez dziki i bobry, co ma duże znaczenie w przypadku ubiegania się o odszkodowania od firm ubezpieczeniowych. Zalety stosowania dronów są więc dość liczne, a zatem będziemy z nich korzystać także i w tym roku.

• Spółdzielnia zakupiła także sporo nowoczesnego sprzętu. Czy on się sprawdził?

– Owszem, na początku zawsze są jakieś małe problemy, bo część pracowników ma opory, by korzystać z nowoczesnego sprzętu. Jedni mają obawy, że coś zepsują. Inni nie potrafią wykorzystać wszystkich opcji, jakie dają nowe maszyny. Ale z czasem się tego nauczyli i ten sprzęt naprawdę efektywnie użytkujemy. Ciekawym rozwiązaniem są np. zestawy do równoległej jazdy ciągników. Wskazuje on, jak jechać, by najbardziej ekonomicznie wykonać pracę na polu, tzn. tak, by nie doszło do nakładania się na miejsca, gdzie już przedtem wykonało się pracę. Wygląda to tak, że kierowca dojeżdża cięgnikiem na pole, a później praktycznie to komputer dzięki GPS kieruje jazdą. To przekłada się na oszczędności paliwa, nawozów i środków ochrony roślin rzędu nawet 15 proc. Nowoczesny sprzęt, pełna komputeryzacja pozwala nam zebrać cały szereg danych, które możemy później przeanalizować i np. doradzić naszym pracownikom, jak bardziej efektywnie wykonać jakąś czynność.

• Ale to chyba jest tak, że takie maszyny są przystosowane do pracy na dużych areałach, do pracy w dużych gospodarstwach. Co w takiej sytuacji mają zrobić te mniejsze gospodarstwa?

– Ma pan rację, bo taki nowoczesny sprzęt jest produkowany z przeznaczaniem dla dużych gospodarstw. W przypadku dronów, skorzystanie z takiej usługi opłaca się, jeśli mamy minimum 100 ha. Nie rozumiem też, po co „spinać się” i brać kredyt na zakup supernowoczesnego ciągnika za kilkaset tysięcy zł, jeśli ma on obrabiać kilka hektarów ziemi. Ważne też, by takie pola były w „jednym kawałku”. Nasza spółdzielnia jest członkiem grupy producentów warzyw, która ostanio zakupiła sporo sprzętu, m.in. kombajny. Obliczyliśmy, że nasz kombajn do groszku pracuje jedynie 56 proc. na polu, natomiast, 44 proc. czasu zajmują dojazdy do pól poszczególnych członków grupy. Dlatego podjęliśmy decyzję o tym, że członkowie grupy warzyw muszą uprawiać minimum 5 ha grochu cukrowego. Aby sprzedać towar po dobrych cenach, trzeba dostarczyć towar o odpowiednio wysokich parametrach, czyli np. odpowiednio wysuszony i oczyszczony. To też wymaga nowych urządzeń i z pewnością te gospodarstwa, które takie możliwości mają, uzyskują lepsze ceny niż te małe gospodarstwa, które nie mają takich możliwości.

• Dobrze, panie prezesie, ale wrócę do pytania, co w takiej sytuacji mają robić małe gospodarstwa. Jak kupować nowoczesny sprzęt i jak go efektywnie wykorzystywać?

– Powinny zakładać grupy producentów, spółdzielnie. Być może dobrym rozwiązaniem byłby powrót do sprawdzonych Kółek Rolniczych, które udostępniałyby drogi sprzęt rolnikom, którzy nie mają takiej potrzeby, by go kupować. My, jako spółdzielnia, jesteśmy członkiem dwóch grup producentów. Grupy warzywnej przy Poltinio w Leżajsku oraz grupy producentów zbóż i roślin oleistych z siedzibą w naszej spółdzielni. Zwłaszcza grupa warzywna dokonała sporej liczby zakupów sprzętu, a to dzięki unijnemu wsparciu. Efektem takiej aktywności są m.in. dwa kombajny do grochu typu Pleoeger, kombajn do zbioru fasoli, własny samochód oraz baza magazynowa dla sprzętu. W sumie wydaliśmy na te zakupy 7,5 mln zł, a z tego sprzętu korzystają wszyscy członkowie grupy, także i ci najmniejsi. Co ważne, w przypadku produkcji warzyw zbiór maszynowy jest niezwykle korzystny. Gdyby nie maszyny, trzeba by było opłacić pracowników, którzy dokonaliby tej czynności ręcznie. Sięgając po inne przykłady – wiem też, że w regionie grupy producentów zbóż inwestowały w bazy magazynowe, które umożliwiają zarówno przechowanie towaru, jak i nadanie mu odpowiednich parametrów handlowych. Z takich baz korzystają zarówno duzi członkowie grup, jak i ci najmniejsi.

• Czyli dla takich mniejszych gospodarstw jest miejsce na rynku.

– Pod warunkiem, że rzeczywiście będą się organizować. One po prostu muszą zwiększać swój potencjał i efektywniej „gospodarować” swoimi zasobami. Zwrócę uwagę na jedną bardzo ważną rzecz. Tak naprawdę w ostatnim czasie wiele takich małych gospodarstw w naszym regionie zamknęło działalność. Formalnie jeszcze one działają i trzymają ziemię, bo to i dopłaty unijne, to też i ubezpieczenie w KRUS z niskimi składkami. Tacy gospodarze mają np. te dwa hektary ziemi, ale często dzierżawi je większy producent rolny, który naprawdę z tego rolnictwa żyje. I to właśnie te gospodarstwa, które chcą utrzymywać się z rolnictwa, powinny myśleć o zwiększaniu potencjału. A wiemy, co się dzieje na rynku, gdzie w ostatnich latach zdarzają się różne zawirowania cenowe. Dla mnie rozwiązaniem jest pewna dywersyfikacja produkcji. Nasza spółdzielnia np. uprawia pszenicę, rzepak, kukurydzę, warzywa, a do tego produkcję zwierzęcą. Są pewne alternatywy. Jeśli zdarzy się, że do czegoś dopłacimy, to na innej produkcji z kolei wyjdziemy do przodu. Jeśli np. ceny pszenicy są niezadowalające, to dla odmiany zyski przynosi produkcja mleka.

• No właśnie, a jak wygląda opłacalność produkcji mleka w przypadku RWKS w Dębnie?

– Nie jest źle. Obecnie uzyskujemy średnio 1,30 zł za litr mleka. Nawet gdyby ceny znacząco spadły, nie zamierzamy rezygnować z tej produkcji. A to dlatego, że jest to dla nas produkcja alternatywna. Zakładamy też, że koniunktura na rynku mleka poprawi się. Uważam zresztą, że sytuacja jest o wiele lepsza niż niektórzy to przedstawiają. Nie tylko na rynku mleka, ale ogólnie w całym rolnictwie. Rzeczywiście dochody spadły, ale nadal nasza spółdzielnia jest na plusie. Skoro jest opłacalność, to warto zwiększać produkcję, zwiększać jej efektywność poprzez stosowanie nowych technologii. Dlatego m.in. zwiększamy produkcję mleka. W tej chwili mamy 220 krów, docelowo chcemy, by było ich 270. W tej chwili zakończyliśmy modernizację obory, gdzie chcemy, by przebywało 60 wyselekcjonowanych krów pod względem najwyższej wydajności mlecznej. Będzie je obsługiwał nowoczesny robot udojowy. Reasumując – dzięki oparciu się na nowych technologiach, nowych rozwiązaniach udało się nam zwiększyć wydajności z hektara, wydajność mleczną krów. A to przekłada się bezpośrednio na poziom opłacalności naszej produkcji.

 Gospodarstwa, które chcą utrzymywać się z rolnictwa, powinny myśleć o zwiększaniu potencjału. A wiemy, co się dzieje na rynku, gdzie w ostatnich latach zdarzają się różne zawirowania cenowe. Dla mnie rozwiązaniem jest pewna dywersyfikacja produkcji.

Rozmowa ze Zbigniewem Kotowskim, prezesem Zarządu Rolniczo-Wytwórczego Kombinatu Spółdzielczego im. Antoniego Paśki w Dębnie

 Rozmawiał: Seweryn Pieniążek

Fot. Autor

 


Zamów prenumeratę: gospodarz-samorzadowy.pl/prenumerata
Cały tekst dostępny w wersji papierowej miesięcznika „Gospodarz. Poradnik Samorządowy”
lub na platformach sprzedaży online



Podobne artykuły