– Mieszkałam we wsi Dobrowody, powiat Podhajce, gmina Mohocze, woj. tarnopolskie. Ojca zamordowali Ukraińcy w 1942 r. Zabrali go w nocy z sześćdziesięcioma innymi Polakami, był wójtem. Kazali im wykopać grób i zastrzelili ich. Wysiedlili nas stamtąd w 1945 r., a na nasze miejsce przyszli Łemkowie. Przyszło pismo, że trzeba opuścić dom. Mama wzięła pierzynę, poduszkę, co było pod ręką. Zabraliśmy też krowę i parę kur ze sobą. Był z nami 60-letni dziadek, ja miałam 10 lat, brat 5, a mama 30. Przyjechała po nas furmanka, zawiozła na stację, gdzie czekaliśmy sześć tygodni na pociąg. To był listopad. Dziadek zmarł w drodze w Krakowie. W wagonie było razem siedem rodzin. 8 grudnia 1945 r. przyjechaliśmy do Nowej Wsi Grodziskiej – opowiada mieszkanka Pielgrzymki, pani Zofia Maląg.
Rok 1945 przyniósł kres hitlerowskich rządów i koniec przynależności różnych prowincji do Niemiec. Po przejęciu tych ziem najważniejszym zadaniem, jakie stanęło przed władzami polskimi oprócz wysiedlenia ludności niemieckiej było wstępne zagospodarowanie i przesiedlenie na te ziemie Polaków.
Do 1948 r. wskutek powojennych migracji ludności polskiej, a także przymusowych przesiedleń mieszkańców Kresów Wschodnich na Ziemie Odzyskane trafiło prawie 5 mln Polaków, z czego kilkaset tysięcy osiedliło się na Dolnym Śląsku. Początkowo wszyscy oni czuli się tu obco i żyli nadzieją, że wkrótce wrócą do swoich domów, podobnie jak niemieccy mieszkańcy tych terenów, którzy opuszczali swoje domostwa z przeświadczeniem, że to tylko chwilowe. Okazało się jednak, że Dolny Śląsk stał się nowym, przymusowym domem dla przesiedlonych Polaków. Tu mieli rozpocząć nowe życie, tu miały dorastać ich dzieci i rodzić się wnuki.
Od tamtych wydarzeń minęło 70 lat, jednak wielu z pierwszych osadników jeszcze żyje i pamięta tamte dzieje. Historia pierwszych dni na tych ziemiach jest wciąż żywa we wspomnieniach dziadków i pradziadków rodzin zamieszkujących te tereny.
Lecz nie tylko w ich pamięci.
W 70. rocznicę tamtych wydarzeń z inicjatywy Tadeusza Samborskiego, członka Zarządu Województwa Dolnośląskiego, w dniach 14-17 maja br. na Zamku Piastowskim w Legnicy zorganizowano Dolnośląskie Dni Pionierów Osadnictwa na Ziemiach Odzyskanych. W czterodniowych obchodach uczestniczyli przedstawiciele władz samorządowych woj. dolnośląskiego wszystkich szczebli. Obecni na uroczystościach włodarze gmin, miast i powiatów mówili o tym, jak dziś wspierają pierwszych osadników i jakie działania podejmują dla utrwalania ich zasług i wspomnień.
Janina Mazur, starosta legnicki
– Z okazji 70. rocznicy przyłączenia Ziem Zachodnich i Północnych do Polski Starostwo Powiatowe w Legnicy ogłosiło konkurs literacki dla dzieci i młodzieży „Nasza ziemia, nasz dom – pamiętnik pokoleń”. Zauważyłam, że nie mamy żadnych opracowań dotyczących Polaków przesiedlonych na tereny dzisiejszego powiatu legnickiego, a przecież zdecydowana większość z ok. 55 tys. jego mieszkańców to potomkowie pierwszych osadników. Wielu pionierów osadnictwa jeszcze żyje wśród nas, mogą więc przekazać swoją wiedzę, przeżycia i wspomnienia. Do gromadzenia tej wiedzy zaangażowaliśmy młodzież, aby zmobilizować ją do odkrywania rodzinnych dziejów, poznawania i pogłębiania historii własnych korzeni. Sądzę, że największą nagrodą, poza rzeczowymi, będzie opublikowanie najlepszych prac. Wydaną książkę przekażemy do bibliotek i osób zainteresowanych.
Jako staroście i mieszkance tych ziem zależy mi na zgromadzeniu jak największej ilości informacji o losach rodzin przesiedlonych po wojnie na tereny naszego powiatu. Sprawy te są mi bliskie, bo moi rodzice przybyli tu z Kresów, a ja wychowywałam się w wielokulturowej społeczności zamieszkującej po 1945 r. te tereny. Legnickie starostwo włącza się także w działania na rzecz Kresowiaków realizowane przez Stowarzyszenie „Krajobrazy” z Legnicy. W tym roku organizujemy 18. już akcję letnią „Dzieci z Kresów Gośćmi Piastowskiej Ziemi Dolnośląskiej”. W ramach tej inicjatywy zapraszamy na wakacje dzieci z Ukrainy i Białorusi. Są one goszczone przez polskie rodziny, a my zapewniamy im różne atrakcje, takie jak zwiedzanie Dolnego Śląska czy Opolszczyzny.
Łukasz Horbatowski, wójt gminy Kotla:
– To właśnie w naszej gminie powstały pierwsze publikacje ze wspomnieniami osadników, a za naszym przykładem poszli inni, wydając swoje opracowania. Temat osadnictwa jest mi szczególnie bliski, bo sam jestem potomkiem osadników i Sybiraków. Moi dziadkowie pochodzili spod Nowogródka. Zostali przesiedleni na teren gminy Kotla w 1946 r. i tu mieszkali do końca swoich dni. To oni zaszczepiali nam przez całe życie idee patriotyczne, niesamowicie oddani, jeśli chodzi o polskość. Nam pozostaje ocalić od zapomnienia to, co pozostało. Coraz więcej ludzi odchodzi, ale na szczęście są takie osoby jak pan Jan Baraniecki, który zebrał imponujący materiał z tamtych dni. Jest to około 100 wspomnień z terenu gminy liczącej 4300 osób. Zadaniem gminnych władz jest pozyskanie środków finansowych na takie przedsięwzięcia. Udało się to już dwukrotnie dzięki Urzędowi Marszałkowskiemu i wsparciu z PROW. Wydaliśmy dwie pozycje, a muszę nadmienić, że obszerna publikacja o objętości ok. 500 stron, w nakładzie 500 egz., to koszt ok. 20-25 tys. złotych. Wydane egzemplarze przekazaliśmy rodzinom osadniczym podczas uroczystego spotkania połączonego z prezentacją wydawnictw. Książki przekazujemy również do bibliotek na terenie całego kraju, jak również do placówek lokalnych – szkolnych, gminnych. Dzięki temu młode pokolenie może dowiedzieć się, jak wyglądało życie na tych ziemiach 70 lat temu i jak rozwijała się przez te lata nasza gmina.
Alicja Sielicka, burmistrz Prochowic:
– Dzisiejsze wsparcie dla pionierów osadnictwa ze strony samorządów to przede wszystkim zachowanie pamięci i przekazanie wiedzy o ich ówczesnych działaniach. Najwięcej uwagi skupiamy na przekazaniu wiedzy. Rozpoczęłam takie działania już w mojej poprzedniej pracy, w szkole. Realizowałam z młodzieżą wiele projektów związanych z Kresami, skąd przybyło na Dolny Śląsk najwięcej osadników. Ten wątek jest mi bliski, bo sama pochodzę z Kresów. Moja rodzina przybyła na Dolny Śląsk spod Lwowa i w domu słuchałam opowieści rodziców o rodzinnych stronach. Z młodzieżą prowadziłam projekt „Dwie ojczyzny, dwie matki”, w ramach którego uczniowie pojechali na Kresy, a podczas zajęć warsztatowych przeprowadzali wywiady z żyjącymi osadnikami, tworząc na ich podstawie prezentacje multimedialne. Stworzyliśmy także Izbę Kresową, którą obecnie chcemy nieco przeprofilować i zbieramy pamiątki od osadników przybyłych z tamtych stron. Mamy także bardzo aktywne Koło Sybiraków. Jest również wątek niemiecki. Współpracujemy ze stowarzyszeniem partnerskiego miasta Warburg w Niemczech, w którym skupieni są wysiedleni z tych terenów Prochowiczanie. Mieszka ich tam obecnie około tysiąca, często przyjeżdżają do nas i dzielą się swoimi wspomnieniami.
Wielokulturowość na naszym terenie przewija się w życiu codziennym, chociaż różnice powoli się zacierają. Tym ważniejsze jest ocalenie tego, co pozostało. Dolnośląskie Dni Pionierów Osadnictwa, w których uczestniczymy, są znakomitym pomysłem, aby do tego zachęcić. Ja zostałam tu zainspirowana, aby zebrać wszystkie wątki i wydać zbiorczą publikację. Dodam jeszcze, że w Prochowicach mamy zamek z połowy XIII w. i ostatnio zrodził się pomysł na utworzenie w nim Izby Pamięci. Rozpoczęliśmy już zbieranie pamiątek i muszę przyznać, że zainteresowanie tą inicjatywą jest spore.
Joanna Gniewosz, wójt gminy Głogów:
– Jako gmina wspieramy finansowo wydawanie publikacji dotyczących tamtego okresu. W marcu tego roku wydaliśmy pierwszą część pamiętników pionierów osadnictwa z miejscowości Przedmoście. Z okazji wydania tej publikacji zorganizowaliśmy wieczór wspomnień, na który zaproszeni zostali wszyscy mieszkańcy. Zbieramy materiały do kolejnych części wspomnień. Następna książka będzie dotyczyła miejscowości Grodziec Mały. Tam z okazji 70. rocznicy osadnictwa zorganizowaliśmy uroczystość poświęconą mieszkańcom, którzy przybyli na te tereny i stworzyli nam tu Polskę. Ja jestem osobą z pokolenia, które wychowywało się już w nowych realiach. Cieszę się, że rodziny pochodzące z różnych kultur i obyczajów potrafiły zintegrować się i stworzyć to, co mamy współcześnie. Ponieważ naszą gminę zamieszkują ludzie pochodzący z różnych stron Polski, chcemy ocalić od zapomnienia tradycje przodków, poznawać przeszłość i jak najdłużej pamiętać. Robimy wszystko, aby tamte czasy były przestrogą dla obecnych pokoleń i aby taka powojenna tułaczka nigdy nas nie spotkała.
Tekst: Janina Tomczyk
Fot. Autorka