Czesław Jaworski, wójt gminy Chrzanów, woj. lubelskie:
Przy 10,5-milionowym budżecie nasze zadłużenie wynosi około 1 mln zł. Nie jest więc wysokie. Być może w przyszłym roku trochę wzrośnie, bo planuję spore inwestycję: budowę stadionu lekkoatletycznego przy szkole, a także centrum kultury. Na pewno trzeba będzie zaciągnąć w banku kredyt na kwotę 1 mln zł. Staramy się tak gospodarować gminnymi finansami, by nie dopuścić do nadmiernego zadłużenia. Nie rozumiem tych wójtów czy burmistrzów, którzy sięgają po pożyczki do parabanków. To desperacki krok. Domyślam się, że potrzebowali pieniędzy na inwestycje. A przecież zawsze można je wykonać później, a nie podejmować aż tak ryzykownych operacji. My też prowadzimy niemało inwestycji. Cała gmina jest już zwodociągowania. Teraz chcemy zająć się doprowadzeniem kanalizacji, a jest to kosztowne przedsięwzięcie w gminach wiejskich, gdzie zabudowa jest rozproszona. Wchodzą nowe technologie budowy przydomowych oczyszczalni ścieków. Zamierzam w następnym roku wznieść 10 takich obiektów, by sprawdzić, jak one działają. Będziemy starali się pozyskać na tę inwestycję unijne fundusze. Z gminnej kasy za wiele nie wygospodarujemy. Musimy z niej sporo pieniędzy dokładać do oświaty. Gdyby nie to, moglibyśmy swobodniej dysponować własnymi środkami. Dochody, zwłaszcza gmin wiejskich, są bardzo ograniczone. A nakładane są na nas coraz to nowe zadania, bez wystarczających środków na ich realizację. By samorządy lepiej wypełniały swoje zadania, musi zmienić się system ich finansowania. Może to być zwiększenie udziału w podatku PIT czy udział w podatku VAT, co zaproponował ostatnio minister finansów. Gdyby to wprowadzono, poprawiłby się stan naszych finansów. W naszej gminie pracuje sporo osób, które są zameldowane gdzie indziej. Nie płacą więc u nas podatku dochodowego. To są dla nas duże straty. Na nasze dochody składają się subwencje, podatek rolny czy podatek od nieruchomości. Na terenie gminy powstał niedawno nowoczesny zakład skupu zbóż i rzepaku. Zasila on gminną kasę. Trochę wpływów mamy też z pięknego ośrodka sportów zimowych, jednego z najlepszych w województwie. Jakoś sobie radzimy, choć musimy oglądać każdą wydawaną złotówkę.
Utrzymujemy płynność finansową
Janina Mazur, starosta powiatu legnickiego, woj. dolnośląskie:
Do spłaty mamy 23 mln zł zadłużenia. Złożyły się na to pożyczki w wysokości nieco ponad 4,4 mln zł, większą pozycję stanowią kredyty – 19,6 mln zł. Powiat prowadził wiele inwestycji i konieczne było zgromadzenie wkładu własnego. Stąd te zobowiązania. Część ich sięga pierwszych lat funkcjonowania samorządu. Mimo to udaje się nam utrzymać dobrą płynność finansową. Nie przekraczamy ustawowych wskaźników. Inwestycje, na które zostały pobrane pożyczki, są już ukończone. Wykonane zostały termomodernizacja wielu budynków użyteczności publicznej oraz modernizacja instalacji centralnego ogrzewania w domu opieki społecznej. Ze spłatą zobowiązań nie mamy problemu. Obecnie przygotowujemy się do pozyskania środków zewnętrznych z nowej perspektywy finansowej na lata 2014-2020. I jesteśmy w stanie wygospodarować udział własny na współfinansowanie tych projektów. Już rozpoczęliśmy budowę tzw. schetynówki. Na to zadanie mamy zapewnione pieniądze. Staramy się prowadzić racjonalną politykę inwestycyjną. Bierzemy się za te przedsięwzięcia, na które będzie nas stać. Oprócz subwencji na realizację zadań zleconych, powiatową kasę zasiliły ostatnio wpływy z dochodów własnych. Związane jest to z budową drogi S3, co wymagało wykupu gruntów, które są własnością skarbu państwa. Jako powiat zarządzamy nimi. Dlatego ich sprzedaż zasiliła naszą kasę, bo należał się nam odpis z tego tytułu. Jest to spory zastrzyk, którego się nie spodziewaliśmy. Jest to jednak jednorazowa wpłata. Generalnie poziom finansowania samorządów, szczególnie powiatowych, jest zbyt niski, co ogranicza ich działalność. A przecież potrzeby inwestycyjne Polski lokalnej są nadal duże. Duże są też oczekiwania społeczne. Byśmy mogli je wypełniać, musimy dysponować większymi budżetami. Powinien wzrosnąć odpis z podatku PIT, jak i CIT. Ciekawa jest też propozycja o udziale samorządów w podatku VAT. Jednak praktyka pokaże, czy faktycznie na tym skorzystamy. Samorządy należy wzmacniać, bo to one najlepiej znają potrzeby lokalnych społeczności, najlepiej też potrafią je zaspokajać.
Spłata zadłużenia jest dużym obciążeniem
Beata Szczepankowska, burmistrz miasta i gminy Chorzele, woj. mazowieckie:
Zadłużenie naszej gminy wynosi około 33 proc. Taki stan odziedziczyłam po poprzednikach. Jego spłata jest znacznym obciążeniem samorządu, który chciałby dobrze wykorzystać obecną perspektywę unijną.
Gminy rolnicze są słabo uposażone w dochody własne. Wynika to z uregulowań ustawowych. Zwiększenie dochodów samorządów miałoby dobry skutek nie tylko lokalny, ale również ogólnokrajowy. W nowej perspektywie jest dużo środków prorozwojowych, mogących istotnie poprawić jakość naszego rynku pracy. Ich wykorzystanie uzależnione jest jednak od posiadania środków na wkłady własne. Część środków, którymi dysponujemy jest ustawowo zapisana po stronie wydatków sztywnych. Rada gminy nie może nimi racjonalnie gospodarować, gdyż resortom wydaje się, że lepiej wiedzą, jak te środki powinny być wydatkowane.
Skalę inwestycji dostosowujemy do możliwości
Mieczysław Pękul, wójt gminy Brańszczyk, woj. mazowieckie:
Zadaniem władz gminy jest takie zarządzanie pieniędzmi, by nie dopuścić do zachwiania płynności finansowej. Stąd skala inwestycji musi być dostosowana do możliwości. Pilnujemy tego. Obecnie nasze zadłużenie wynosi 8 mln zł, co stanowi 30 proc. naszych dochodów. Musieliśmy zaciągać kredyty na wkład własny przy inwestycjach za środki unijne. Poważnym przedsięwzięciem była dla nas budowa kanalizacji. W 72 proc. została sfinansowana z programu RPO. Jako że przeprowadziliśmy dodatkowe roboty, nasz wkład był większy niż 30 proc. Przy zadaniach realizowanych z PROW musieliśmy dołożyć więcej. Budowę kanalizacji będziemy kontynuować, gdyż jesteśmy obecnie na półmetku. Oczywiście, będziemy się starali pozyskać unijne środki. Z mojego rozpoznania wynika, że zmieniły się trochę zasady. Prawdopodobnie w RPO już nie będą dostępne fundusze na to zadanie. Do tej pory przy rozbudowie kanalizacji preferowane były duże miasta. Teraz jest powiedziane, że wnioski mogą składać mniejsze miejscowości. Jeśli nie uda mi się zdobyć unijnego dofinansowania, spróbuję pozyskać pieniądze z WFOŚ i GW. Niestety, oznaczałoby to konieczność wyłożenia większych swoich środków, gdyż dofinansowanie jest wówczas mniejsze. Sytuacja finansowa samorządów byłaby lepsza, gdyby w ślad za zlecanymi nam zadaniami szły odpowiednie pieniądze na ich realizację, a tak się nie dzieje. Zwiększenie udziału w podatku CIT niewiele nam, tak jak wszystkim gminom wiejskim, daje. W skali roku z tego tytułu wpływa do naszej kasy kilkadziesiąt tysięcy zł. Dla porównania z PIT mamy około 3 mln zł. Jest to już jakaś kwota. Nie do końca prawidłowe jest to, że przy inwestycjach muszę odprowadzić VAT. Dobrym rozwiązaniem byłoby pozostawienie tego podatku na kolejne inwestycje. Dodatkowo ożywiłoby to rynek. Przy inwestycjach zatrudniane są przecież firmy, rośnie zapotrzebowanie na materiały budowlane.