Dynamiczny rozwój polskiego sektora rolno-żywnościowego po wejściu do UE – dzięki m.in. pracy i zaangażowaniu instytucji wspierających ten sektor – spowodował, że nasz kraj jest liczącym się producentem żywności, konkurencyjnym cenowo i jakościowo.
Gdy zsumujemy zyski i straty, to okaże się, że w ostatnich latach jest zdecydowanie więcej powodów do optymizmu – szczególnie wiele odrobiliśmy od momentu wejścia Polski do UE. Dużo dobrego zrobiły środki unijne. Mówię to także na bazie własnych doświadczeń, bo w swoim gospodarstwie korzystałem ze wsparcia unijnego.
Agencja Rynku Rolnego nadal potrzebna
Rozmowa z prezesem Agencji Rynku Rolnego Radosławem Szatkowskim
Agencja Rynku Rolnego obchodzi w tym roku 25-lecie powstania. Przez ten czas wiele zmieniło się w polskim rolnictwie, w czym swój duży udział miała także ARR. Czy można zaryzykować stwierdzenie, że bez ARR polskie rolnictwo wyglądałoby zupełnie inaczej?
– Jedną z instytucji, dzięki której te pozytywne zmiany zostały dokonane jest oczywiście ARR. Powstała ona w czerwcu 1990 r., a jej głównym celem było stabilizowanie rynku. W tym to właśnie celu ARR uruchamiała zakupy nadwyżek produktów rolno-spożywczych i realizowała zadania związane z gospodarowaniem państwowymi rezerwami produktów rolnych i żywnościowych. Agencja stosowała także inne formy interwencji umożliwiające podmiotom gospodarczym realizację skupu, takie jak np. umowy z autoryzowanymi magazynami, zaliczki oraz poręczenia kredytów. ARR przejęła część państwowych magazynów zbożowych i stworzyła na ich bazie dużą spółkę przechowalniczą. Wspierała również powstawanie pierwszych giełd rolnych i rynków hurtowych. Wielkie zmiany w działalności ARR nastąpiły po 1 maja 2004 r., kiedy staliśmy się jedną z wielu Agencji płatniczych UE. Takie same zasady jak w ARR istnieją w podobnych Agencjach na terenie UE. Przez 11 lat obecności Polski w UE, ARR zmieniała się wraz z ewolucją WPR, potrzebami uczestników rynku i pojawiającymi się wyzwaniami. Bez nas zmiany z ostatnich lat zapewne nie byłyby możliwe. Te nowe zadania nie zostałyby zrealizowane bez zaangażowania wykwalifikowanej kadry pracowniczej, sprawnie funkcjonujących systemów: organizacyjno-technicznego, finansowo-księgowego, informatycznego oraz audytu i kontroli. Dlatego – z okazji jubileuszu – chciałbym podziękować wszystkim beneficjentom, rolnikom, instytucjom i podmiotom gospodarczym za wieloletnie współdziałanie i zaangażowanie.
Rozmawiamy o przeszłości, o tym, co było. Ale czy dzisiaj ARR jest nadal potrzebna?
– Coraz częściej występujące na rynkach rolnych zjawiska kryzysowe wzmocniły potrzebę doskonalenia procedur szybkiego reagowania oraz utrzymywania gotowości instytucjonalnej w tym zakresie. W minionych latach Agencja wielokrotnie wspomagała różne grupy producentów dotkniętych sytuacjami kryzysowymi na rynku. Wypłacała szczególne środki wsparcia na rynku mleka oraz rekompensowała producentom straty spowodowane m.in.: ptasią grypą, bakterią Escherichia coli, wirusem afrykańskiego pomoru świń u dzików oraz rosyjskim embargiem. Agencja jednak, to nie tylko instytucja, która czuwa nad stabilizacją rynku – to również działania skierowane do konsumentów, dzieci, młodzieży, ubogiej grupy społeczeństwa. Przypomnę tutaj tylko dwa programy, które nadal są realizowane. Jest to program „Mleko w szkole”, z którego skorzystało 2,5 mln dzieci, oraz program „Owoce i warzywa w szkole”, dzięki któremu 1,3 mln uczniów otrzymało bezpłatnie 262 mln porcji owoców, warzyw i soków. Chyba nikt nie powie, że to niepotrzebne działania. Dodam tylko, że Polska jest w czołówce krajów UE w realizacji obu programów. To oczywiście niezwykle istotne działania, ale ze społecznego punktu widzenia większą rolę odgrywa pomoc żywnościowa dla osób najuboższych. Do tej pory – poprzez naszą Agencję – dostarczono takim osobom około 1 mln ton gotowych artykułów spożywczych o wartości 2,4 mld zł. Oprócz tego nadal realizujemy program dopłat do kwalifikowanego materiału siewnego, wspieramy pszczelarzy. ARR to potężna promocja polskiej żywności w kraju i na świecie, to także świetne analizy i prognozy rynkowe.
Zatrzymajmy się przy kwestii promocji. Dzisiaj to bardzo ważna kwestia.
– Dynamiczny rozwój polskiego sektora rolno-żywnościowego po wejściu do UE – dzięki m.in. pracy i zaangażowaniu instytucji wspierających ten sektor – spowodował, że nasz kraj jest liczącym się producentem żywności, konkurencyjnym cenowo i jakościowo. Postępująca globalizacja i nasilająca się konkurencja sprawiają, że zdobywanie i utrzymanie rynków zbytu staje się coraz trudniejsze. W związku z tym, stopniowo zwiększa się zaangażowanie Agencji w działania promujące żywność, finansowane zarówno ze środków unijnych, z budżetu krajowego, jak i środków poszczególnych branż. Taki kierunek funkcjonowania wpisuje się w nurt unijnej polityki na lata 2014–2020, w której założeniach przewidziano wzrost nakładów na ten obszar oraz nową strategię promocji. Przy wsparciu lub z inicjatywy ARR, realizowano różnorodne kampanie i działania promocyjno-informacyjne na różnych kontynentach (m.in. w takich krajach jak: Chiny, Arabia Saudyjska, Japonia, Singapur, Korea Południowa, Wietnam, Stany Zjednoczone, Niemcy), a przedsiębiorcy mieli możliwość uczestniczenia w międzynarodowych targach i misjach gospodarczych. Nadal to kontynuujemy. Prowadzona jest także promocja polskich specjalności żywnościowych oraz polskiej marki. Ułatwiano przedsiębiorcom nawiązywanie kontaktów handlowych. Cieszymy się, że coraz chętniej z tej możliwości korzystają.
Oprócz tego, że pełni pan funkcję prezesa ARR, jest pan właścicielem sporego gospodarstwa rolnego. Jak pan znajduje na to wszystko czas?
– Miłość do roli zaszczepił we mnie mój nieżyjący już ojciec – znany i ceniony działacz społeczny, który był z zawodu i zamiłowania ogrodnikiem. Od zawsze czułem się rolnikiem i moje gospodarstwo przez cały czas było na pierwszym miejscu. Dzisiaj jest ono dosyć spore, bowiem liczy 140 hektarów w powiatach puckim i wejherowskim. Mimo wszystko – daję sobie radę zarówno z jego prowadzeniem, jak i pracą zawodową. Dzieje się tak, ponieważ rolnictwo jest dzisiaj mocno zmechanizowane. To nie jest już tak czasochłonna praca jak kiedyś, poza tym zajmuję się produkcją roślinną, która nie zmusza do stałego pobytu w gospodarstwie, tak jak np. produkcja mleczna. Uprawiam zboża i rośliny motylkowe z przeznaczeniem na kwalifikowany materiał siewny, a 7 hektarów stanowią łąki. Poza produkcją towarową, co roku w gospodarstwie produkuje się 15-20 tysięcy sztuk chryzantem. Nie zapominajmy też o pomidorach szklarniowych, które podbijają podniebienia przyjaciół rodziny Szatkowskich. Dodatkowo w gospodarstwie funkcjonuje szkółka jeździecka dysponująca 11 końmi.
Jako rolnik i prezes dużej Agencji rządowej, a równocześnie osoba związana z bezpośrednią pracą na roli, jak ocenia pan zmiany, jakie dokonały się w polskim rolnictwie w ostatnich latach? Jaka jest obecna kondycja polskiego rolnictwa?
– Gdy zsumujemy zyski i straty, to okaże się, że w ostatnich latach jest zdecydowanie więcej powodów do optymizmu – szczególnie wiele odrobiliśmy od momentu wejścia Polski do UE. Dużo dobrego zrobiły środki unijne. Mówię to także na bazie własnych doświadczeń, bo w swoim gospodarstwie korzystałem ze wsparcia unijnego. Rozmawiam też z innymi właścicielami gospodarstw i firm branży rolno-spożywczej, którzy odnotowują korzystne zmiany i są z nich zadowoleni. Wystarczy spojrzeć jak zmieniła się polska wieś, jak wyglądają budynki, sprzęt, a nawet same domy rolników czy otoczenie. To napawa optymizmem i mobilizuje do dalszego działania. Z drugiej strony istnieją też takie branże, które przeżywają problemy. Oczywiście można znaleźć powody do narzekania, czasem bardzo konkretne, bo w niektórych branżach nie jest kolorowo. Ale zwróciłbym tutaj też uwagę na jedną kwestią, którą rolnicy muszą w Polsce sobie dobrze uświadomić. Bo tego u nas ciągle brakuje.
Zapewne chodzi o kwestie zorganizowania się rolników.
– Dokładnie. Powiem tak – wiele udało się osiągnąć, ale potrzeby są jeszcze większe. Wobec zaawansowanych zjawisk koncentracji w innych ogniwach łańcucha dostaw, integracja staje się jednym z najpilniejszych zadań stojących przed rolnikami i wspierającymi ich instytucjami. Agencja włącza się w ten obszar działań – będzie odpowiedzialna m.in. za uznawanie i nadzorowanie organizacji producentów oraz zrzeszeń tych organizacji w poszczególnych sektorach produktów rolnych. Moim zdaniem potencjał polskiego sektora rolnego jest bardzo duży. Należy jednak nadal rozwijać jego innowacyjność i efektywność oraz wspierać konsolidację producentów rolnych
i przetwórców.
Dorota Olech