Wiemy już, że narastające powoli, ale systematycznie zmiany klimatyczne w Polsce mają znaczny wpływ na rolnictwo. Jego skutki będą się pogłębiać. Dalsze ocieplanie jest bowiem nieuchronne. Trzeba więc podejmować działania zarówno łagodzące skutki ocieplenia, jak też adaptacyjne. Spróbujmy skupić się na użytkowaniu gleby.
Ograniczenie skutków zmian klimatycznych może nastąpić m.in. poprzez dobór i dostosowanie innowacyjnych metod produkcji roślinnej w kierunku:
- Podniesienia efektywności użytkowania gleby w produkcji polowej;
- Zwiększenia efektywności wykorzystywania wody;
- Zwiększenia zdolności zatrzymywania węgla w glebie;
- Zmniejszenia emisji gazów cieplarnianych z gruntów ornych i użytków zielonych.
Z pewnością zmiany takie wymagać będą działań zarówno na poziomie gospodarstw rolnych, jak i na wszystkich poziomach naszej gospodarki, a także w sferze polityki. Wywołane zmianami klimatu zmiany w wymaganiach agrotechnicznych wywołują potrzebę tworzenia nowych technologii. Te z kolei w celu ich upowszechnienia potrzebować będą nowych technik. Ten proces już się odbywa, chociaż z pewnością zbyt wolno w porównaniu z potrzebami. Poniżej podaję kilka przykładów.
Podniesienie efektywności użytkowania gleby w produkcji polowej może nastąpić m.in. poprzez stosowanie środków poprawiających właściwości gleby. Można je podzielić na grupy:
• preparaty biologiczne zawierające mikroorganizmy, a także mikro- i makroelementy;
• preparaty stymulujące funkcje życiowe gleby, aktywujące florę i faunę za pomocą specyficznych związków mineralnych;
• preparaty zwiększające zdolność sorpcyjną gleby, magazynujące składniki pokarmowe i wodę, przeciwdziałając ich wymywaniu i efektom suszy.
Wszystkie te środki wpisują się w ideę uprawy zachowawczej roli, mającej na celu ochronę przed degradacją i poprawę produktywności gleb. W stosowanych obecnie technologiach wprowadzanie tych preparatów wiąże się z potrzebą wykonywania zabiegów dość intensywnej uprawy roli. Jest to sprzeczne z ideą uprawy zachowawczej, gdzie intensywność uprawy roli jest ograniczana w sposób respektujący fizjologię gleby i roślin. Występuje zatem potrzeba aplikacji doglebowej tych preparatów. Tym bardziej pilna, że przydatność i zastosowanie tych środków w produkcji roślinnej jest w fazie intensywnych badań. Prace badawcze i konstrukcyjne nad aplikatorami doglebowymi płynów prowadzone są od dłuższego czasu – bez specjalnego powodzenia. W ostatnich latach podjęto je również w Mazowieckim Ośrodku Badawczym ITP w Kłudzienku. Wykonano tam modele funkcjonalne (polowe) aplikatorów z czynnymi (fot. 1) i biernymi (fot. 2) elementami wtryskującymi do gleby stosowne preparaty. Wyniki są obiecujące, jednak potrzebne są dalsze badania.
Innym znanym już szerzej przykładem jest powoli przebiegający proces upowszechniania systemu uprawy zachowawczej roli. W Polsce około 90 proc. powierzchni roli uprawia się systemem płużnym, pozostałe 10 proc. to uprawa bezpłużna i zerowa. Wśród wad i zalet tego systemu jest nadmierne spulchnianie i wyciąganie wilgotniejszej roli na powierzchnię pola, co przyczynia się do jej przesuszania oraz szybkiej mineralizacji zawartej w niej materii organicznej. Wadami są też m.in.: niszczenie naturalnej warstwy ochronnej gleby (roślinności i resztek organicznych), niszczenie struktury gleby, sprzyjanie erozji wodnej i wietrznej, wysoka energochłonność systemu. Od wielu lat czynione są próby rezygnacji z orki. Pozytywne wyniki uzyskują systemy łączące współdziałanie odpowiednio dobranego zmianowania roślin, aktywizacji życia biologicznego w glebie i przemian dostarczanej do gleby materii organicznej. Systemem takim jest uprawa zachowawcza gleby, która ogranicza zaburzenia w strukturze gleby i jej bioróżnorodności, łagodzi skutki zmian klimatycznych oraz obniża dość wyraźnie energochłonność uprawy roli. Również w tym przypadku trwają w Polsce prace badawcze i konstrukcyjne dotyczące nowych maszyn do uprawy zachowawczej gleby. W Przemysłowym Instytucie Maszyn Rolniczych skonstruowano agregat do jednoczesnej uprawy gleby i wprowadzania preparatów biologicznych, spełniający wymogi uprawy zachowawczej (fot. 3).
W jednym z poprzednich numerów „Gospodarza” opisywałem również agregat uprawowo-siewny do uprawy zachowawczej roli bazujący na spulchniaczu obrotowym roli (fot. 4). Agregat ten skonstruowano w Mazowieckim Ośrodku Badawczym ITP w Kłudzienku.
Pozytywne wyniki badań tych maszyn dają nadzieję szybkiego ujrzenia ich na polach naszych rolników.
Wszystkie wymienione wyżej maszyny wpisują się w techniczną infrastrukturę przeznaczoną w związku z zachodzącymi zmianami klimatycznymi dla naszych rodzinnych gospodarstw rolnych.
Podane przykłady pokazują, że jednostki badawcze zajmujące się techniką w rolnictwie prawidłowo oceniają nadchodzące potrzeby naszego rolnictwa w tym zakresie. Nowe techniki i technologie są bowiem w świetle zachodzących zmian klimatycznych nieodzowne dla naszych rolników. Nieco gorzej trzeba jednak ocenić starania naszej administracji w tej kwestii, która strategię i taktykę rozwoju techniki w polskim rolnictwie praktycznie scedowała na „wszechmocny” rynek. Tymczasem prowadzi to w prostej linii do zepchnięcia naszego przemysłu maszyn rolniczych na margines Europy. Jeśli mamy skutecznie przeciwdziałać w rolnictwie zmianom klimatycznym w naszym kraju, powinniśmy pamiętać, że tworzone w tym celu nowe technologie na ogół bazują na nowych maszynach i urządzeniach technicznych, które trzeba będzie wyprodukować. Czy podoła temu zadaniu nasz słaby przemysł i spychane na dno instytuty resortowe? Bardzo bowiem wątpię w to, że z pomocą w tej kwestii przyjdą nam panujące obecnie na naszym rynku koncerny zagraniczne.