Z marszałkiem województwa mazowieckiego Adamem Struzikiem rozmawia Dorota Olech
- Jest pan jednym z pomysłodawców i inicjatorów utworzenia Ruchu Obrony Polskiej Samorządności. Co takiego złego się dzieje, że samorządowcy zdecydowali się na podjęcie tego kroku?
– Dzieje się wiele. Od momentu zwycięstwa PiS w wyborach parlamentarnych mamy rosnące dążenie do centralizacji, do skupienia władzy w jednym punkcie. To jest związane z pewnym przekonaniem o prymacie władzy centralnej nad instytucjami państwa obywatelskiego. Takimi właśnie jak samorząd terytorialny, ale także samorząd zawodowy, samorząd gospodarczy, organizacje pozarządowe itd.
- Ale po czym to widać? Jakie są konkrety potwierdzające takie tendencje?
– W przypadku samorządu wojewódzkiego mamy do czynienia z odebraniem kontroli nad Ośrodkami Doradztwa Rolniczego (obecnie podlegają pod Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi). Kolejny krok to zapowiedź odebrania samorządom wojewódzkim programów wsparcia dla rozwoju bazy sportowej czy też pomysł upaństwowienia Wojewódzkich Funduszy Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. To tylko wybrane działania na poziomie samorządów województw. W przypadku powiatów to pomysły centralizacji urzędów pracy czy stacji epidemiologiczno-sanitarnych. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że głos obywateli nie ma tu żadnego znaczenia, ponieważ większość tych propozycji jest uchwalana poprzez projekty poselskie. W odróżnieniu od projektów rządowych, nie muszą być one konsultowane społecznie! Nic więc dziwnego, że głos w tej sprawie chcą zabrać ci, którym się go odbiera. Skoro nie mogą wziąć udziału w konsultacjach dotyczących tych projektów, skoro wiedzą, że parlament nie uwzględnia poprawek opozycji, to nie pozostaje im nic innego, jak jedynie zorganizować się samemu. Tak pojawiła się idea Ruchu Obrony Polskiej Samorządności.
- W tym wszystkim nie da się ukryć, że Polska jest dzisiaj podzielona na dwie części. Część mieszkańców Polski uważa, że potrzeba nam po prostu silnej, skutecznej władzy i popierają procesy centralizacyjne. Jak zatem przekonać do siebie, do samorządności tych, którzy podchodzą do niej krytycznie? Tych Polaków, którzy są zwolennikami zwiększenia uprawnień władzy centralnej?
– Oczywiście nikt nie jest idealny. Także w samorządach zdarzają się problemy. Jestem otwarty na dyskusję o tym, jak pewne rzeczy zwalczać, jak pewne działania usprawnić. Ale w samorządach dzieje się też bardzo wiele dobrych rzeczy. I moim zdaniem to one przeważają. Jak do tego przekonać tych, którzy mają inne zdanie? Niestety, dzisiaj różnice polityczne, także w podejściu do samorządów mają charakter doktrynalny, ideologiczny. Tu nie ma miejsca na argumenty. Nikt nie chce słuchać nawet najlogiczniejszych argumentów drugiej strony. Tymczasem obecny pomysł przekształcenia WFOŚiGW jest po prostu niezgodny z prawem. Upaństwowienie WFOŚiGW z jednoczesnym pozostawieniem im formy samorządowych osób prawnych jest absurdem. W związku z tym trzeba taki dialog prowadzić, wysuwać uwagi krytyczne, ale konstruktywne. Jednak do dialogu potrzeba dwojga. Niestety, nie widzę takiej woli po stronie rządowej. Zamiast tego, aby uniknąć dyskusji wprowadza się pewne rozwiązania za pomocą projektów poselskich! Jak zatem dyskutować z kimś, kto nie chce podjąć dyskusji? Jak nie traktować takiej postawy jako zamachu na samorządność obywatelską? Dzisiejszej władzy brak pokory. Moim zdaniem nikt nie jest nieomylny, czasem warto wyjść ze swojego gabinetu, posłuchać opinii innych, nie tylko swoich najbliższych współpracowników. Nieomylna też nie jest władza państwowa, czasem warto zostawić sporo miejsca obywatelom. Czasem warto ich posłuchać, warto pozwolić im się organizować, tak, jak tego chcą. Bo jeśli społeczeństwo się organizuje, czuje się odpowiedzialne za małą ojczyznę, to czuje się odpowiedzialne za Ojczyznę i UE.
Całe teksty dostępny w wersji papierowej miesięcznika „Gospodarz. Poradnik Samorządowy”
Zamów prenumeratę: http://www.gospodarz-samorzadowy.pl/prenumerata/