Przeciętny europejski konsument nie widzi związku między tym, co dzieje się na polach i w sadach, a tym, co jest na półkach w supermarketach. Dlatego skłonny jest wierzyć tym politykom, którzy twierdzą, że Wspólna Polityka Rolna zbyt obciąża unijny budżet. Nie chcą wiedzieć, że to ona zapewnia Europie bezpieczeństwo żywnościowe.
Kiedy w latach 50. rozpoczynano proces integracji europejskiej, politycy i zwykli obywatele mieli jeszcze w pamięci głodowe lata okupacji i powojenne. W Polsce mało wiemy o doświadczeniach społeczeństw zachodnich w tym zakresie, ale gdy Niemcy w 1944 r. odcięli okupowaną Holandię od dostaw żywności z zewnątrz, w czasie tzw. głodu zimowego zmarło tu 20 tys. osób. W drugiej połowie lat 40. tylko amerykańska pomoc uchroniła zrujnowane i wygłodzone Niemcy przed katastrofą humanitarną. Dla ojców założycieli Wspólnoty było jasne, że trzeba zagwarantować obywatelom bezpieczeństwo żywnościowe. To przeświadczenie legło u podstaw Wspólnej Polityki Rolnej wykorzystującej potencjał europejskiego rolnictwa, w tamtych czasach chodziło głównie o Francję. Założenia, które nie mogły być jednakowe korzystne dla wszystkich, wypracowano w trudnych negocjacjach. W ich efekcie na wieś trafił strumień pieniędzy umożliwiający inwestycje i unowocześnianie gospodarstw rolnych, co spowodowało skokowe zwiększenie produkcji. Zachodnia Europa z obszaru, który musiał importować żywność mogła stać się jej eksporterem. Dziś Unia Europejska jest największym producentem rolnym na świecie. Trzeba jednak pamiętać, że nie stało się to samo przez się, tylko jest efektem wielu lat ciężkiej pracy rolników i solidarnego wspierania ich wysiłku przez wszystkich europejskich podatników.
Tekst: Teresa Hurkała